Muniek Staszczyk. Nieco old schoolowy rockman, kibic Legii Warszawa z… Częstochowy (znam wielu kibiców, którzy go słuchają), osoba poszukująca Boga i zafascynowana m.in. Medjugorie. Lider T.Love, z którym stali się zespołem kultowym, a który po 35 latach zawiesił działalność. Od „Kinga”, poprzez „Warszawę” itd. na stałe zapisał się w sercach niejednego pokolenia słuchaczy. W 2019 roku Muniek wydał solową płytę, a ja dostałem ją na Mikołajki. Muniek ma z pewnością ciekawą historię, parę buntowniczych tekstów, które wpisały się na stałe w polską muzykę i do dziś grają je w radiu. Od „Kinga” po Medjugorie to droga na tyle ciekawa, że postanowiłem zakupić także książkę, biografię właśnie o nazwie „King”. Najpierw jednak skupimy się na dziesięciu utworach z płyty „Syn Miasta”, która powstała w ciężkim okresie życia artysty, Muniek dostał wylewu, trafił do szpitala i z tego powodu musiał odwołać trasę promującą CD.
(więcej…)
Jakiś czas temu ukazała się druga część antologii narodowo – radykalnego miesięcznika Szturm. Obecnie jest wydawanych (głównie w internecie niestety) kilka periodyków, które w sposób merytoryczny, a jednocześnie bez ugrzeczniania na siłę, prezentują nacjonalistyczny punkt widzenia. Jednak Szturm to coś więcej niż profesjonalny przekaz z dużą dozą radykalizmu – to w obliczu rozmydlania idei nacjonalistycznej przez oficjalne partie „narodowe”, próba stworzenia własnego, wiernego aksjomatom i nieidącego na zgniłe kompromisy nurtu – Nacjonalizmu Szturmowego. Jak możemy przeczytać we wstępie, według tego właśnie klucza, dobrano artykuły, aby (z małymi wyjątkami) przybliżały, tę krystalizującą się jeszcze, ideę. Książka zaczyna się od, w zasadzie, dwóch tekstów, bardzo ważnych dla tematyki wydawnictwa – „Renesans ideologii – szkic Nacjonalizmu Szturmowego” i „Deklaracja ideowa Szturmowców”.
(więcej…)
Niedługo (od 1 grudnia 2019) adwent. Bruce Lee, heh, opowiedział kiedyś karatece – Hyamsowi, który chciał się u niego uczyć – historię, którą sam usłyszał od swojego sifu. Pewien profesor przyszedł kiedyś do mistrza zen, żeby dowiedzieć się czegoś o zen. Gdy mistrz udzielał mu wyjaśnień, profesor często przerywał jego uwagi: „Ach tak, my też to mamy…”, i tak dalej. W końcu mistrz zen zamilkł i zaczął częstować profesora herbatą. Nalał filiżankę do pełna, a potem nadal lał herbatę, aż napój sięgnął brzegu. „Wystarczy”, przerwał mu ponownie profesor. „Już więcej się nie zmieści w filiżance!”. „Rzeczywiście”, odpowiedział mistrz zen. „Jeśli najpierw nie opróżnisz swojej filiżanki, jak możesz posmakować mojej herbaty?”. Podobnie jest ze wszystkim – w tym z chrześcijaństwem. Jeśli chcemy tej herbaty, musimy opróżnić swoje wnętrze (w tym z zen jeśli tam jest :-). W nawróceniu często pomaga mi sztuka, chrześcijańska literatura, muzyka i oczywiście film. Wiedziałem, że gdy tylko wyjdzie to DVD wesprę Marka Kondrata w jego misji fabularyzowanych dokumentów o polskich świętych i nie tylko. „Miłość i miłosierdzie” to kolejny porządny film o wielkiej postaci z naszych ziem – siostrze Faustynie Kowalskiej, mistyczce, autorce słynnego „Dzienniczka” (czytałem cały – coś pięknego). Film można kupić wraz z aktualnym „Do Rzeczy” za 30 zł, ja kupiłem w księgarni katolickiej za podobną kwotę bez gazety. W książeczce krótkie przedstawienie postaci, wywiad z twórcą, kilka ujęć z filmu. Schludna robota zarówno jeśli chodzi o zawartość jak i opakowanie!
(więcej…)
Combo to zbiór nieostrych fotografii. Relacja z samotnej podróży do przyszłości, przez miejsca w których fantazja miesza się z wielkomiejskim zgiełkiem. Za przyciemnianą szybą hałas staje się kojącym szumem – czytam w notce ukrytej pod oryginalną płytą CD. Lubię rap Hadesa, mimo iż nie reprezentuje sobą żadnej wyrazistej opcji antysystemowej, a może właśnie dlatego, że sam potrafię wyciągać smaczki dla siebie z jego płyt? „Czasoprzestrzeni” z Emade nic nie przebije, ale to Waglewski – wiadomo. Na kolejnych krążkach, w tym na „Combo” (listopad 2019) materiał również jest znakomicie wyprodukowany, a bity wtapiają się natychmiast w to, co widzimy za szybą. Bity ciężkie jak miejski smog. Posiadam edycję limitowaną, z szesnastoma kawałkami, w tym dwoma remixami dostępnymi tylko na limitowanej edycji specjalnej. Generalnie CD to 14 utworów w tym jeden instrumentalny (wrzucam niżej). Póki co tylko do „Smogu”, z niewygodnym dla mnie tekstem o kościołach, powstał teledysk. No właśnie, mimo że politycznie nieokreślony – przynajmniej ja nic o tym nie wiem – Hades lubi czasem rzucić jakąś lekko populistyczną bzdurą, tudzież niuansem z internetu, jak o budowaniu piramid przez obcych. Te minusiki przykrywa jednak szereg trafnych spostrzeżeń na temat uciskającego nie tylko kibiców Systemu…
(więcej…)
Przedstawiam film romantyczny na swój piękny sposób, dlatego że mówi (i śpiewa…) o nierozerwalnej miłości nie tylko do żyjących, lecz również do tych z nas, którzy odeszli. Myślę, że o miłości i stałości prawdziwych uczuć świadczy pamięć człowieka o innym. Nawet gdyby już go nie było, z różnych względów, na chwilę, na pięć minut, po odejściu na wieczność. Ten film powiązany z emisją telewizyjną w przededniu Uroczystości Wszystkich Świętych był dobrym pomysłem. Nie stricte religijny, ale niebo wyżej od masakr jakie w ten szczególny (bo wigilijny i tuż przed Zaduszkami) dzień serwują nam prawie wszystkie sklepy (zniżki na dynie, na stroje i amerykańskie wampirki; a chcielibyśmy swoją drogą zniżkę na znicze…, czy pamięć ma kosztować dużo?), część mediów, piłkarze, aktorzy itd. Księża jeszcze ponoć nie. Mam nadzieję, że wszyscy się dystansują, lub lekko piętnują ten dość nowy zwyczaj, mający miejsce kilkanaście godzin przed modlitwą na grobach. Albo kiedyś przeniosą tą 31-październikową modę przebierańców na czas karnawału, albo dalej będziemy dyskutować, czy to jest odpowiednie, przed wyjazdami w rodzinne strony ku pamięci zmarłym, świętym. A szczerze, to na karnawał też by nie wypadało, bo może Europejczycy jeszcze pamiętają, że karnawał wyznacza nam post, czyli ściśle jest to powiązane z obrzędami katolickimi (odsyłam przy okazji do Jacka Kaczmarskiego „Wojny postu z karnawałem”).
(więcej…)
Lata 90te, wchodzisz do wypożyczalni kaset VHS i między półkami wybierasz coś na leniwy niedzielny wieczór (bez internetu). Dziesiątki razy przewijane i zajeżdżane sceny z kina akcji. Stare czasy, stare nośniki. Właśnie z takich czasów narodził się fanatyk kina Quentin Tarantino, który zanim stał się ikoną i na tym zarobił, pracował właśnie w wypożyczalni kaset i był w niej tym gościem za ladą, z którym mogłeś długo rozmawiać o jego pracy i o polecanych filmach. Zna wszystko, dlatego w jego produkcjach jest tyle nawiązań do starych klasyków. Mam Ci mówić jakie dzieła stworzył? Czego jesteś fanem…, jakiego z filmów, które mają ten „tarantinowski styl”, a jednocześnie są tak inne i oryginalne? „Kill Bill”? „Pulp Fiction”? „Od zmierzchu do świtu”? „Bękarty Wojny”? „Nienawistna ósemka”? Te i wszystkie inne to długo wyczekiwane hity, dzieła sztuki, bowiem Tarantino podchodzi do filmu właśnie jak do sztuki. Gerald Peary zebrał i wydał w 2013 roku wywiady z Quentinem, a ja polowałem na recenzowaną lekturę już od dawna…
(więcej…)
Jałmużna to jest dzielenie się sobą, a nie pieniędzmi. Pieniędzmi najłatwiej się podzielić. To dzielenie się sobą, czyli tym, czym obdarzył mnie Bóg – umiejętnościami, czasem, własną kulturą, dostrzeżenie innego człowieka. Jeśli trzeba, to również tym, czym Bóg mnie pobłogosławił, czyli moimi dobrami materialnymi. Pochodzi z Łodzi, konkretniej z Bałut, jak sam mówi – stąd gdzie kiedyś nieźle bili. Dzisiaj mieszka w Watykanie, ale w Polsce bywa, czy to w rodzinnej Łodzi, czy na pieszej pielgrzymce na Jasną Górę, na którą regularnie chodzi. Kardynała Krajewskiego, bo o nim mowa, można spotkać m.in. na stacji kolejowej Termini w Rzymie (na fotce obok). Byłem tam, niedaleko jest faszystowski squat CasaPound oraz ich sklep i kawiarnia, kręciłem się w okolicy przez dwa dni, masa tam bezdomnych i narkomanów różnych kolorów skóry. Jest co robić. Kardynał nie robi tam (i w wielu innych miejscach) pojedynczej akcji charytatywnej na pokaz, jest papieskim jałmużnikiem i działa cały rok. Cały czas „czysta Ewangelia” dla Jezusa i doraźna pomoc wykluczonym „tu i teraz” – biednym, uzależnionym, niechcianym. To dlatego zwrócił moją uwagę – kogoś kto zwie się czasem aktywistą…
(więcej…)
Ostatnio na rzecz powrotu do tematów subkulturowych (tu i na papierze) nie wrzucałem wielu recenzji z dziedziny duchowości, co pragnę teraz chociaż trochę nadrobić, 0:7 zgłoś się! Co ostatnio czytałem? Między innymi „Modlitwę uwolnienia” (część 1) Neala Lozano, amerykańskiego charyzmatyka, co kojarzy się średnio, ale akurat ten autor jest znośny – przynajmniej po tej lekturze. Jest to licząca 184 strony książeczka, za którą dałem w księgarni tylko 16 zł, a którą to… otrzymałem jako pokutę na jednej ze spowiedzi. Miała mi pomóc w walce, dać narzędzia, a polecił ją ksiądz jezuita. Bo wiecie jak to jest, jako grzesznicy miewamy lepsze i gorsze okresy, ale finalnie nie można się rozsypać…, także walczcie, walczcie, słuchając mądrzejszych niż niżej podpisany i kolekcjonując narzędzia, takie jak przedmiot recenzji.
(więcej…)
Kto by się spodziewał, że historia o komiksowym superzłoczyńcy i jednocześnie największym przeciwniku Batmana zdobędzie główną nagrodę na 76 Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji? Reżyser Todd Philips słynący zazwyczaj z wesołego kina rozrywkowego zrobił coś niemożliwego, tworząc wraz z odtwórcą tytułowej roli – Joaquinem Phoenixem arcydzieło, o którym będzie się mówić nie tylko w sferze artystycznej, ale również w kontekście społecznym, politycznym i psychologicznym! Bo taki jest właśnie współczesny „Joker”, będący ucieleśnieniem ciemnej ludzkiej natury i lustrzanym odbiciem maski, za którą czai się prawdziwe zło. Parafrazując pewne powiedzenie – nie drażnij błazna, bo kiedyś może on się zamienić w Jokera! Dlatego w tytule recenzji jest napisane „kino niebezpieczne”. Niebezpieczne, bo… kusi błaznów, potencjalnych mścicieli na świecie i hejterach, a takich w XXI wieku nie brakuje.
(więcej…)
(…) Jak to słyszałem, to pomyślałem sobie, że gdyby Pan Jezus głosił takie kazania jak my, toby Go nigdy nie ukrzyżowali, bo za co? Za co? Mówimy tak fajne kazania, że nie ma za co. Nawet ich nikt nie pamięta (kard. Konrad Krajewski, z książki „Zapach Boga”). Skojarzył mi się ten fragment rozważań papieskiego jałmużnika z filmem, który aktualnie grany jest w dużych kinach w całej Polsce. Głosić takie kazania, by wierni je zapamiętali… Jestem świeżo po seansie tej – rzekomo – inspirowanej prawdziwymi wydarzeniami polskiej historii o tytule „Boże Ciało”. Bohaterem jest „kapłan”, który trafił do serc, a jego posługę zapamiętali wszyscy mieszkańcy… Zacznijmy od krótkiego zarysu fabuły. Młody chłopak, Daniel (w tej roli świetny Bartosz Bielenia) w trakcie pobytu w poprawczaku jest pod pozytywnym wpływem charyzmatycznego kapłana i z czasem zaczyna marzyć o byciu księdzem. Przeszkodą jednak jest wyrok, lecz drogi Pana Boga są kręte… Daniel wychodzi na warunkowe zwolnienie i ma się stawić w zakładzie stolarskim na typowej pipidówie, do roboty, która pomoże mu się zmienić na lepsze. Spontanicznie podejmuje jednak decyzję o wejściu do miejscowego, wiejskiego kościółka, a potem już sprawy nabierają niespodziewanego dla wszystkich obrotu…
(więcej…)
Nie żebym nie próbował zmienić kiepskiej sytuacji z zinami w Polsce – sam wydaję cały czas, a prócz „Drogi Legionisty” robiłem przecież zina „Nienawidzimy Wszystkich”, rozdawanego kilka lat temu przed meczami na Łazienkowskiej 3. Przestałem go robić, bo przestałem być odpowiednią osobą do pisania fanzina wewnątrzklubowego, tak ot – ze zwykłej przyzwoitości odpuściłem. Szkoda jednak, że wśród aktywnych bardziej chłopaków nie ma żadnego chętnego do fanzinowania. Może kiedyś…? Tymczasem kolekcjonuję sobie prasę ze świata. „Vendegszektor” to węgierski, pełnokolorowy magazyn kibicowski, poświęcony krajowej i zagranicznej scenie kibicowskiej. Nazwa magazynu po polsku oznacza „Sektor gości”, jest to coś na zasadzie węgierskiego „TMK”, ale jeszcze dużo pracy przed redakcją nim dogoni polski miesięcznik pod jakimkolwiek względem. Doszedł do mnie czerwcowy numer. Zdobi go ciekawa okładka z wypaloną pirotechniką niesioną w specjalnych rękawicach. Zawsze to jakiś inny okładkowy motyw niż same momenty odpalenia, czy też kibice w innych sytuacjach. Na tyle okładki rocznicowe racowisko grupy kiboli reprezentacji Bratanków (pozazdrościć), w tle panorama miasta. A co w środku…?
(więcej…)
Tego fanzina, podsumowującego starszy sezon fanatyków Hannoveru 96 kupiłem na stanowisku ich ultrasów przed meczem z Arminią Bielefeld we wrześniu tego roku. Zinek kupiony u źródła smakuje podwójnie dobrze, jest najlepszą pamiątką z meczu odwiedzonego ultra-turystycznie. Sam meczyk, miasto i różne refleksje z tego spotkania 2.Bundesligi czekają Was w „DL”25, a że recenzje w jesiennym numerze mam już napchane na maksa, tu podzielę się wrażeniami z kartkowania zina głównej grupy H96…
(więcej…)
Wizyta w Niemczech nie mogła obyć się bez kupienia (w tym przypadku za 3 euro) wszystkiego, co chociaż trochę jest kibolskie i jest magazynem do czytania/kartkowania. W skrócie: na kolekcjonerską półkę i do nakręcania się przed meczami. „45 Grad” (45 stopni nachylenia trybuny…, kiedyś mylnie myślałem, że chodzi o 45 minut trwania połowy meczu), najnowszy, wrześniowy numer przywiozłem z portowego Hamburga. Na okładce wyjazdowe choreo FC Sankt Pauli, kurde, prześladują mnie ci piraci ostatnio. Albo ja ich… – widziałem chyba więcej meczów FCSP na żywo niż większość polskich lewaków, heh, ale już dość. Na tyle okładki redakcja „45” lubi zamieszczać old schoolowe stadiony, a że jest z Lipska to problem „nie old schoolowego” Red Bulla, który piłkarsko radzi sobie niestety bardzo dobrze, a jest sztucznym tworem znienawidzonym przez ultras, zna aż do porzygania… A co w środku?
(więcej…)
Futbol jest jak życie. Nie jest wyłącznie dobry, lub wyłącznie zły. Jest jak natura, jak człowiek po grzechu pierworodnym, jak ewolucja. Specjalny numer magazynu „11Freunde” kręci się wokół dwóch haseł „Miłość” (Liebe) & „Nienawiść” (Hass), a wszystkie te uczucia w kontekście futbolu. Do połowy magazyn dotyczy „Liebe”, a od połowy „Hass” przy czym okładki umieszczone są odwrotnie (łącznie z tekstami, do których nawiązują) – tak, więc każde z haseł może być „tym pierwszym”, czy „tym ważniejszym” (ja jako miniaturkę obok zamieszczam okładkę „nienawiści”). Każda połówka ma po 66 stron dużego formatu, a więc w sumie za 6,90 euro otrzymałem 132 strony w kolorze. 132 strony o futbolu inaczej, o futbolu z pomysłem, o futbolu bez omijania niewygodnych tematów, dat i obrazków. To mi się podoba, nawet jeśli nie jest tworzone przez ultras! Bo przecież piłka to my wszyscy, bo przecież piłka to miłość i nienawiść, tak jak i całe społeczeństwo…
(więcej…)
Ten split już po wysłuchaniu promo zapowiadał się nieźle – nowe kawałki Gammadion, po kilkuletniej przerwie powróciło Słowiańskie Odrodzenie i nieznany mi dotąd projekt Wadera. Kwestią czasu było, kiedy ten krążek trafi w moje ręce, heh. Po odsłuchaniu pierwsza myśl dotyczyła tytułu „Against The Modern World”, bo chyba lepiej wybrać nie było można dla tak niekomercyjnego, mocnego, oldschoolowego materiału. Ale, od początku. Krążek wydano standardowo w plastiku, ze wszystkimi tekstami i grafikami w czarno-białej tonacji.
(więcej…)