LIST CZYTELNIKA: Dać w mordę za brak skruchy, wyrażać skruchę…
W „DL”19 (czerwiec 2014) mam już zapełnioną rubrykę listową, a więc tutaj co nieco wrzucę, bo mam do dodania kilka zdań i jeden filmik. Rzecz dotyczy w skrócie „trudnego image ulicznika” – czyli problemów ze wstydem do przyznawania się do dobrych wartości wśród „uliczników”. Poruszyłem ten temat na papierze w „DL”18. Nie wahajcie się – piszcie na drogalegionisty@gmail.com! Chętnie poznam Wasze opinie na wszelkie tematy. Najmniej podsyłajcie linków, bo tematy się dublują i trzeba przebijać się przez śmietnik. A teraz oddaję głos czytelnikowi X…
Strzała!
Robisz bardzo dobrą robotę swoim zinem, ostatnia DL-ka „osiemnastka” zajebista – naprawdę, mam prawie ciary jak czytam o Twoim podejściu i zaangażowaniu w zajmowanie się ciężkimi dzieciakami. Wielka to sprawa i poświęcenie, naprawdę, popieram i oby ten Twój „program naprawczy” rozwijał się prężnie.
Druga sprawa – popełniłeś krótki tekst o „trudnym image” ulicznego wojownika. I masz sporo racji, w Polsce jest z tym problem. Ale spójrz (co zapewne wiesz) – w takiej Serbii wartości religii prawosławnej pojawiają się nawet na stadionach.
Serbowie noszą symbole religijne, często się żegnają i odwołują do swojej religijnej spuścizny i wiary; jak widać, to się nie musi wzajemnie wykluczać czy unikać, te tematy „walki ulicznej” w słusznej sprawie i walki duchowej, również w słusznej sprawie.
Pamiętam taki tekst z jakiegoś wywiadu z Sidneyem Polakiem (tak, wiem, jebać go, ale jego stary, czy też ojczym jest/był Chorwatem) i powiedział coś mniej więcej takiego, co dobrze ilustruje (tak myślę) to, do czego Ty byś chciał, żeby doszło w połączeniu „ulicy” i „religii”:
„On był takim człowiekiem (ten jego ojczym czy też ojciec), że jak to Bałkaniec, potrafił pójść do baru, napić się, dać po ryju paru typom, a nazajutrz spędzić godzinę w kościele żarliwie się modląc.” – ot, takie połączenie gorącej krwi jak i zaraz potem, równie zapewne szczerej, gorliwej skruchy.
Takie to charaktery wydały tamte ziemie :-).
No, to kończąc – wielkie pozdro i nie ustawaj w tym, co robisz!
łapa!
(mail i ksywa do wiadomości redakcji)
Strzała!
Dzięki za list i motywację do pracy, tym bardziej, że właśnie co przez okno, w którym odbywają się nasze treningi wleciał kamień – ot, nie wszystkie dzieciaki są zadowolone, że niektóre z ich kolegów i koleżanek robią coś ze swoim życiem… Dużo o tych treningach będzie w „DLA”2 i „DL”19 – już teraz polecam!
A propos wiary na ulicy.
Dokładnie tak – dawać w mordę za brak skruchy, czy szacunku, albo naruszenie wartości, a samemu także skruchę wyrażać. Potrafić to wyważyć, być w tym skromnym, ale i męskim, gdy trzeba. Taka szlachetna postawa się moim zdaniem Bogu podoba, o ile jest uczciwa. Czy naprawdę się podoba? Skąd mam wiedzieć, się zobaczy…
Dużo postaw religijnych mi imponuje, zarówno taka jaką opisujesz, jak i postawa zakonnika (dla wybranych twardzieli). Zakonnicy to jednak zakonnicy, jeśli chodzi o nurt uliczny, który reprezentuje m.in. „DL” – owszem, ciekawy jest właśnie model bałkański. Nacjonaliści, chuligani z Serbii, Chorwacji – nie mają z wiarą problemów, mają jaja i w nosie zdanie innych…
Już kilka razy przywoływałem anegdotę, gdy u AN z Polski byli Serbowie na jednej z manifestacji o Kosovo i zanim wyszli z domu od nieco zdziwionego znajomego (byli to kibole) wyjęli jakieś obrazki (figurki?) i odprawili modlitwę. Fajnie, Ostatni Prawdziwy Bunt!
Pamiętajmy, że nacjonalista walczy o wartości starej, dobrej Europy, a nie jakieś zmodernizowane gówno. Oczywiście przenosząc te wartości – mądrze, na współczesny grunt.
Pozdrowienia dla czytelników. I uzupełniająca muzyka z Włoch z polskimi napisami!
Obiecujemy nie słowem, a czynem!
Ł.