WYWIAD: Gate 13 (Panathinaikos). Jedyne tłumaczenie w Polsce! Cz. 4!

Gate13W Grecji bardzo często niewpuszczani są kibice gości – szczególnie na hitowe mecze. Mimo wszystko ultrasi dymią z policją. Stosowne wydaje się tu pytanie: i co policji z zakazu wyjazdowego? Chyba, że… połowa problemu z głowy, bo w Grecji awantury na stadionach nie wyszły z mody. Zapraszamy na ostatnią część tego długiego wywiadu! Po niej pozwolę sobie na krótki komentarz dotyczący wypowiedzi Greków ze wszystkich prezentowanych na drogalegionisty.pl części. Wszystkie zdjęcia prezentowane obok wywiadu pochodzą z internetu. Można zakończyć otwartym pytaniem, na które nikt nie ma jeszcze odpowiedzi: czym zeskoczy grecka piłka w sezonie 2015/2016? Korupcja, przerywanie meczów? Postawił bym na to u buka.

EF: Czy nie myśleliście o ograniczeniu przemocy chociażby dlatego, by umożliwić sobie wejście na derby?

G: Nie. Tego nie można kontrolować, nie jesteśmy Niemcami. W ubiegłym roku Olympiakos umówił się z PAOK-iem co do nie używania noży. Umowa została złamana po trzech dniach. Ludzie nie słuchają takich rzeczy…

EF: Czy zakaz wyjazdowy ma jakiś wpływ na Waszą jakość?

G: Oczywiście, mocno to odczuwamy. Gdybyśmy co drugi tydzień jeździli na wyjazdy, to ludzi na nich byłoby zdecydowanie więcej, a grupa zyskałaby na sile. Policja ma świadomość, że takie zakazy nam bardzo szkodzą. To naprawdę duży problem.

Niektórzy kibice być może nigdy nie będą mieli już możliwości, by zobaczyć niektóre stadiony. Przez taki stan rzeczy w każdym sezonie żyjemy nadzieją, że w finale pucharu trafimy na Olympiakos, AEK, PAOK, czy Aris. Jest też mały plusik – bardziej koncentrujemy się na dopingu dla drużyn z innych sekcji.

EF: Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze korupcja – czy wciąż odciska swoje piętno na greckim futbolu? Jakich zmian chcielibyście sobie życzyć?

G: Wciąż odciska. Czy może być coś gorszego, niż w całości skorumpowany system (oficjele, sędziowie, gracze)? Chcielibyśmy, by w Grecji grały prawdziwe drużyny z kibicami.

Zależy nam również na cenach biletów, które mogłyby być przynajmniej współmierne do poziomu prezentowanego na boisku. Jako kibic masz świadomość, że jesteś okradany.

EF: Jedno nas dziwi. Dlaczego nie próbujecie wbić się na derby w konkretnej liczbie? Macie ku temu możliwości, wiele fanklubów. Czemu tak łatwo przeszliście z zakazem do porządku dziennego?

G: Policja by nas nie wpuściła, zaatakowaliby od razu. Dwa lata temu próbowaliśmy wejść na mecz piłki kobiet. Umówiliśmy się z AEK-iem, czekali pod stadionem. Policja nas wszystkich otoczyła nie wypuszczając nikogo.

W Grecji psy charakteryzują się dużą agresją, jeśli ich nie słuchasz – wpierdol. Czasami próbowaliśmy jechać z zakazem na wyjazd. W 2012, mimo zakupionych biletów, zostaliśmy w Pas Giannina przez policję w 500 osób cofnięci. Skończyło się oczywiście wielką awanturą.

EF: Jak wygląda u Was kwestia zaangażowania politycznego? Słyszeliśmy o Waszej sympatii do mondializmu, mimo że wcześniej na Waszych trybunach widoczne były krzyże celtyckie.  

G: Próbujemy zbytnio nie angażować się politycznie. Historia krzyżów celtyckich to przeszłość – od 10 lat nie mamy już problemów z tym związanych. Oczywiście nie tolerujemy rasizmu. Każdy, niezależnie od koloru skóry, może kibicować PAO. „Kibice”, którzy w głowie mają więcej polityki niż PAO, zazwyczaj szybko rezygnują z naszego towarzystwa.

EF: Często słychać o wielu demonstracjach w Grecji (na zdjęciu). Angażujecie się w takie marsze? Potraficie w nich uczestniczyć wspólnie z innymi drużynami?

G: My rzadko. AEK jest w tej „branży” zdecydowanie bardziej aktywny. U nas są to zazwyczaj pojedyncze osoby, pojawiają się jednak bez barw. Tu nie chodzi o Panathinaikos, a sprawy związane z Grecją. Zdarzają się czasem wyjątki. W proteście przeciwko cięciom socjalnym uczestniczyliśmy w 150 osób, doszło Grecja walczytam do walki z Olympiakosem. Próbowaliśmy dzień później się zrewanżować, policja jednak o tym się dowiedziała i ukarała niektórych nawet zakazami stadionowymi.

Większość demonstracji nie charakteryzuje się jednak wielkimi rozróbami. Ludzie są bardziej skoncentrowani na słownym protestowaniu. Fizycznym owszem, również – jednak rzadziej.

Nie ma współpracy pomiędzy pojedynczymi grupami. W trakcie jednego z protestów zauważyliśmy kibiców Olympiakosu i Panioniosu. Nawet nie myśleliśmy o ataku w takim miejscu. Jesteśmy jednak przekonani, ze oni by się nie wahali – niezależnie od okoliczności.

EF: Na meczu Schalke – PAOK doszło do awantur z policją przez wywieszony na sektorze gospodarzy transparent macedońskiej grupy Komiti. Jaka byłaby Wasza reakcja, gdybyście byli na miejscu PAOK-u?

G: Doskonale wiedziano, ze użycie słowa „Macedonia” działa na mieszkańców północnej części Grecji jak płachta na byka. Chodzi tu o aspekt historyczny.

Czy na nas by to zadziałało? Trudno powiedzieć, na niektórych z pewnością tak, na innych nie.

EF: Wspieracie Waszą reprezentację?

G: Nie. Jeśli już, to idziemy na ich mecze po to, by walczyć z Olympiakosem.

EF: Flagi mają szczególnie dużą wartość w greckiej scenie kibicowskiej. Macie swoją „flagową hierarchię”? Są flagi, które wiszą zawsze? Od razu przychodzi nam do głowy wielki transparent „Panathinaikos Gate 13”.

G: Domowa „Panathinaikos Gate 13” i wyjazdowa „Gate 13” to nasze dwie najbardziej reprezentacyjne flagi. Poza tym na wyjazdach wszystkie fankluby przywożą swoje własne.

Dużo jest zależne od tego, gdzie gramy – jeśli w miejscu, w którym stacjonuje nasz fanklub, często wywieszamy ich transparent na środku sektora. W ten sposób chcemy pokazać, że tu rządzi Koniczynka.

Niedawno graliśmy z Atromitosem, czyli w strefie West Block. To samo ma miejsce na meczach u siebie z zespołami z miast, gdzie znajdują się nasze FC.

Poza tym planujemy w przyszłym roku otworzyć na Leoforos muzeum, w którym będzie możliwość zobaczenia historycznych flag, elementów choreografii czy starych biletów. Innymi słowy wszystko, co jest ważne dla kibiców PAO.

EF: Czy to prawda, że wywieszacie swoje flagi mając jednocześnie zamaskowane twarze?

G: Mniej silniejsze kluby, bądź te w których istnieje duże ryzyko ataku, rzeczywiście tak robią. My nasze najważniejsze flagi wieszamy normalnie, mamy już swoje środki bezpieczeństwa…

EF: Opowiedzcie o najbardziej spektakularnych akcjach związanych z kradzieżą flag.

G: Było ich wiele. W 2002 graliśmy mecz siatkówki z AEK. 300 osób pojechało do Nea Filadelfia, wdarliśmy się do hali zabierając im 5 albo 6 flag.

W 2005 ich najważniejsza flaga zmieniła właścicieli – rok później zaprezentowaliśmy ją u siebie na derbach, po czym przedostaliśmy się pod ich sektor. Ich jedyną reakcją była śmieszny transparent z napisem „green rabbits”. Jeszcze w tym samym roku wyprodukowali identyczna replikę straconej flagi.

Olympiakos również często okradaliśmy. Przykładowo ich wręcz historyczna flaga RED OR DEAD, którą wywieszali od początku lat 90 zarówno u siebie, jak i na wyjazdach. Należała do fanklubu Korinthos (oddalony o 90 km od Aten), została zdobyta w 2000 roku w walce pod stadionem olimpijskim. Grali wtedy mecz domowy na OAKA, PAO miał z kolei niedaleko, dwie godziny później spotkanie koszykarzy. Grupa chłopaków z Voria Proastia poszła pod stadion i stoczyła na parkingu w pełni oldschoolową walkę. Bardziej liczny Olympiakos bał się wtedy 15-20-osobowej grupy naszych.

Odczuliśmy naprawdę wielką satysfakcję otwierając po wszystkim plecak ze zdobyczą, i to jeszcze jak historyczną! W następnym roku odmalowali transparent…

Maccabi Tel Aviv stracił dwa lata temu na OAKA wszystkie swoje flagi. W trakcie wyjścia piłkarzy zaczęli rzucać racami w kierunku sąsiednich sektorów. Poszliśmy tam, przecięliśmy kordon policji i zaatakowaliśmy ich na sektorze zabierając wszystko.

Tego samego próbowaliśmy z Lazio, tym razem nie udało się przejść zdecydowanie większego kordonu psów.

EF: A Wy jakie flagi straciliście?

G: Te, które straciliśmy nie miały historycznej wartości. Przykład: AEK w 2003 zapierdolił nam na meczu z Olympiakosem transparent fanklubu Haivari. Wszyscy walczyli wtedy z policją, nikt nie patrzył na flagi. Ta skradziona wisiała dodatkowo w miejscu, gdzie siedzieli „normalni” kibice wpatrujący się w bitwę z psami.

O tym, że zrobił to AEK, dowiedzieliśmy się dopiero kilka lat później, kiedy ją zaprezentowali…  

EF: To, że policja – jako przedstawiciel państwa – w tych ciężkich dla Grecji czasach nie ma dobrej opinii wśród społeczeństwa, nie jest dla nas wielką niespodzianką…

G: Większość ludzi nienawidzi policji – to agresywni i brutalni idioci. Do tego niewykształceni. Jebie ich to, że na demonstracjach są zarówno młodsi jak i starsi ludzie – gazują wszystkich.

Na meczach jest specyficzna policja, jeżdżąca na motocyklach. Są tak naprawdę większymi chuliganami niż my – bez żadnego słowa od razu wpierdol. Siedziba Central Club często była przez nich gazowana.

EF: … a Cental Club jest przecież zlokalizowany blisko komendy. Problemów przez to nie brakuje, prawda?

G: W lutym graliśmy derby w piłce wodnej przeciwko Olympiakosowi.

W drodze do domów paru ludzi od nas jechało motocyklami przez ulicę Alexandros (tam, gdzie znajduje się Cental Club i komenda) paląc przy tym opony obok komendy.

Kilka godzin później Ci wpadli z psami do siedziby fanklubu, wszyscy zostali zatrzymani. Nie znaleziono oczywiście niczego.

Dużo się u nas dzieje…

EF: Co się dzieje po zatrzymaniu? Moglibyście opisać nam całą procedurę?

G: Na początku jedziesz na główny komisariat, tam biorą Twoje odciski palców i siedzisz do końca weekendu na dołku.

W poniedziałek stoisz przed sądem i prosisz razem z Twoim adwokatem o odroczenie sprawy albo nowe przesłuchanie.

Po 6 miesiącach znowu tu przychodzisz i na nowo opowiadasz, co się wydarzyło. Najczęściej kończy się na grzywnie, bardzo rzadko więzieniem – a jeśli już to zazwyczaj w zawieszeniu, musisz wtedy dwa lata uważać, by na niczym Ciebie nie przyłapali.

To, że tutejsza policja nie jest tak dobrze zorganizowana jak w Niemczech, jest naszym atutem i sprawia, że unikamy więzień czy zakazów stadionowych.

EF: Macie tutaj specjalne sądy dla kibiców?

G: Oczywiście. Naszymi adwokatami są rzecz jasna kibice PAO, niektórzy z nich należą do fanklubów.

EF: W Niemczech na początku każdego roku odbywa się spotkanie wszystkich kibiców. Czy u Was organizacja czegoś takiego jest w ogóle możliwa?  

G: Ciężko by było. Może w przyszłości, ale na razie nie ma co o tym myśleć.

Kilka lat temu wyszła w Grecji podobna inicjatywa spotkania fanklubów, które razem chciały wspólnie coś tam działać. My od tego od razu umyliśmy ręce.

EF: Dziękujemy Wam za wywiad!  

tłumaczone z „Erlebnis Fussball” (Niemcy, nr 63, 2014)

tłumaczenie dla „DL”: Szymon

KOMENTARZ REDAKCJI „DL”:

I jak wrażenia po bardzo obszernym zapoznaniu się z greckim klimatem? Przyznacie, że mają rzeczy, których można im pozazdrościć, są i takie, które są słabe – zarówno od strony ultras jak i związku piłki nożnej.

Niby typowo widać, że ostre walki i zakazy wyjazdowe tylko zwiększają złość u chuliganów… W wywiadzie z Gate 13 Niemcy zapytali przecież jak można określić typowy grecki styl kibicowania? Odpowiedź ekipy PAO była następująca:

Rób, to co chcesz i pozostaw po sobie „ślad dewastacji”: idziesz na mecz, zajrzyj do restauracji i wyciągnij pieniądze z kasy. Jesteś na stadionie, rzuć racę na murawę, w czasie kiedy inni walczą z psami. W ciągu ostatnich pięciu lat to nastawienie się jeszcze bardziej zaostrzyło, najnowsza generacja bardziej idzie w kierunku chuliganki niż ultrasowania. Konsekwencje kryzysu ekonomicznego, rodziny bez pracy, zakaz wyjazdowy, który najbardziej boli na derbach lub w finale pucharu. To wszystko powoduje groźną mieszankę wybuchową. W tych ludziach jest złość. A jeśli nadarzy się szansa, to nie ma patyczkowania się.

Z jednej strony można spytać – czemu u nas tak nie można? Ale to byłoby tylko częściowe ujęcie tematu.

PAO wspomina sporo o debilnym systemie w Grecji, który przypominać może nieco Polskę lat 90tych. Niezorganizowane, głupie psy, których jedyną bronią jest przemoc – są z jednej strony wygodne dla chuliganów. Jak już kogoś złapią to sklepią, a wyłapiesz mało – dokładnie jak kiedyś za awantury w kraju nad Wisłą.

A dzisiaj? Chłopaki z Ruchu idą siedzieć, bo jacyś marynarze dostali kilka klapsów…

Tylko tak można obiektywnie wskazać różnice – mentalność, owszem – mają dziką, ale i psy kulawe. W Niemczech jest bardzo słabo, a w Polsce coraz bardziej do nich się równa, niestety, aczkolwiek idiotyzmu polskiej policji też ciągle nie można w pewnych kwestiach odmówić…

Poza tym – sprzęt. Układ o brak kos trwał tam w jednym, opisanym przypadku trzy dni, a tymczasem w Polsce Wisła Sharks wydaje komunikat o nieużywaniu ostrzy poza Krakowem. Tu jednak na plus, bo dostać kosę, gdy idziesz z kobietą jest może podniecające dla niektórych zwolenników narzędzi, ale jak się o tym czyta, a nie gdy się to przeżywa w roli pociętego…

Polityka… Tu PAO świruje, np. zarzucając Olympiakosowi nacjonalizm i… bycie pupilkiem prezydenta. Czy prezydent Grecji jest/był nacjonalistą? Nic mi o tym nie wiadomo…

No i te słabe podejście do kwestii rasowych – „jestem antyrasistą, jestem apolityczny”. Otóż nie, jesteś antyrasistą – przedstawiasz pewne poglądy na kilka spraw politycznych… Tu jestem zdziwiony, że tak mało lewackich wątków, bo Grecja jest lewactwem przestrzelona i ponoć faktycznie co nieco większego zostało tylko w Pireusie, jeśli chodzi o nacjonalizm.

Lipę mają z zakazami wyjazdów na lepsze mecze. Ale radzą sobie walcząc z policją. I co dał systemowi ten zakaz? I tak awantury są

I ta budząca zazdrość kwestia wspierania wszystkich sekcji. Kto widział filmiki Greków na koszu, siatce, wodnej i innych dyscyplinach – ten wie, że Ci dorośli faceci naprawdę utożsamiają się ze wszystkimi sportowcami swojego klubu. U nas jest to dość lightowe, z hokeistami przykładowo wiele się nie gada, nie dopinguje ich fanatycznie, a tym bardziej nie ma do nich pretensji za cokolwiek… Jak już pisałem, na plus zmienia się w legijnej koszykówce, gdzie doszło do zbliżenia fanów i sekcji. Aczkolwiek poziomu Greków nie osiągniemy – po prostu nie ta mentalność… No i mecze bywają raczej spokojniutkie, zamiast hal przepełnionych prawdziwym ultra ogniem.

To na tyle. Mam nadzieję, że tak jak dla mnie, tak i dla Was był to ciekawy materiał. Dzięki Szymon za tłumaczenie!

Ł.

WYWIAD UKAZAŁ SIĘ W ZINIE PAPIEROWYM „DROGA LEGIONISTY” NR. 20:

20

INNE ZINY PAPIEROWE: ZOBACZ OKŁADKI !

Nie znasz naszych zinów papierowych – nie znasz „Drogi Legionisty”!