24.11.15 RECENZJA: „Ziemia Maryi” (film, Hiszpania, 2013).

Za miesiąc Wigilia. Tak sobie myślę, czy po zmianie władzy zmieni się ramówka telewizji publicznej? Na prawdziwie świąteczną, tradycyjną, pachnącą tą atmosferą! Jeśli nie, warto poradzić sobie samemu i zabezpieczyć w dobre, nastrojowe filmy. Stop. Widzieliście tatuaż na plecach prowadzącego doping na Legii? Stop. „Ziemia Maryi” w dobrej jakości była jednym z tych DVD, na które polowałem długo. Jest to jeden z tych filmów, które wyświetlało się w niewielkich salkach, parafialnych kinach (obecnie króluje na nich „Zakazany Bóg”, którego też muszę zobaczyć). 2 lata po premierze (2013) wreszcie wpadł w moje ręce! Nie zawiodłem się, a godzina + 55 minut okazały się szybko płynącym czasem. Tak sobie myślę, że trudno jest zrobić film o tematyce religijnej, który mógłby dotrzeć do współczesnych ludzi. Samo przebicie się przez tytuł jest nie lada wyzwaniem…, co Ty (Ty!) będziesz o „jakiejś Ziemi Maryi oglądał”, no nie? Nie pomagają tu filmy typu „TV Trwam”, które nawet jeśli niosą za sobą słuszne przesłanie – zazwyczaj odpychają samym sposobem montażu. Budzą skojarzenia z tandetą. Tu jest inaczej…

Są i dobre zdjęcia, i ciekawy pomysł. Jest piękno, szczypta humoru oraz przesłanie. Cotelo zebrał kilka świadectw tych, których życie zmieniło się pod wpływem kultu maryjnego skupionego wokół objawień w Medziugorie. Zaniepokojony tym kultem… Adwokat Diabła jedzie w świat i poznaje osoby, które albo nawróciły się, albo są wręcz świadkiem objawień. Adwokat ów, w postaci mężczyzny z czerwonym krawatem (którym jest sam reżyser!), rozmawia z modelką, która dokonała aborcji, z lekarzem tych aborcji kiedyś okladkadokonującym, z prostytutką, mniej ze „zwykłymi katolikami”. Taki dobór osób sprawia, że jest ciekawie i wbrew pozorom różnorodnie. Z drugiej strony – brzmi jak chwytanie się brzytwy przez tonącego, bo przecież każdy z nich przeżył coś bardzo mocnego (po drugiej stronie stał zaś Bóg i jego Dekalog). Z tego można jednak wybrnąć, bo o zwykłych ludziach bez przeżyć… kto by oglądał? Musi nam wystarczać, że takich katolików widzimy na co dzień, albo co niedziela w świątyniach.

„Ziemia Maryi” jest zabawą formą, połączeniem dokumentu ze wstawkami fabularnymi i zapętleniem całej tej historii w ciekawy sposób. Niedawno polecałem Wam „Matteo” i on był dość „surowy”, przynajmniej przy tym. Cotelo pokazuje, że również takie wątki można „przepchnąć” do świata w atrakcyjny sposób. Nic… tylko oglądać. No właśnie…, a ktoś prócz samych katoli to ogląda?

Wypadałoby jakoś tą recenzję podsumować. Zbliżają się święta, znów podsuwam wiele produkcji „w klimacie”. Jeśli już przejęliśmy ten okres świąteczny od pogan i uznaliśmy go za symboliczne czczenie narodzin Jezusa – dbajmy o to, by ludzie dookoła nas dowiedzieli się (od nas, za naszą sprawą) o tym Jezusie, nie zaś o promocji w kolejnym hipermarkecie… Sprowadzając wiarę do poziomu konsumpcji i wstydu za samo słowo „Maryja” doprowadzamy do wypierania jej ze świadomości naszych rodaków. Eksperyment… ile razy rozmawiałeś o Bogu na… siłowni? Nie gada się…

Dowiedz się!

ZIEMIA MARYI

Łukasz Grower