16.01.19 „Fajnie piszesz o ulicy, ale za dużo w tym Boga” – czemu?
Zaksięgowane do dziś wysyłki z „Drogą Legionisty” nr 24 zrealizowane, a więc niedługo przystąpicie do 100 stron lektury (dodałem też po dużo vlepek, prośba o promocję za ich sprawą)… Dzięki za zaufanie, niektórych od długich lat! Oczywiście „DL” zmieniła się, bo zmienił się (wewnętrznie) naczelny, ewoluowała. Tak jak Legia Warszawa jest wyrzutem sumienia dla innych ultras, tak praktykujący katolik jest wyrzutem sumienia dla „katolika” niepraktykującego, który rzekomo wierzy w Boga. Rzekomo, bo niby wierzy i wyznaje (na garderobie…?), ale nie interesuje go, co On ma do powiedzenia (a to dziwne połączenie, prawda?). Lepiej zamieść pod dywan to, że „trzeba się karmić chlebem i winem”…, a więc także spowiadać się i uczestniczyć w niedzielnej mszy świętej. „Fajnie piszesz o ulicy, ale za dużo w tym Boga” – to klasyk opinii od czytelnika dla każdego nawróconego twórcy z podziemia (rap, pisanie, żadna różnica…). Męczące to jest, bo znajduje się gdzieś na poziomie pytania „dlaczego zagubiony w ciemnym lesie człowiek świeci sobie znalezioną przed chwilą latarką, skoro tak fajnie sobie radził biegnąc na ślepo?”. Gdy znajdziesz światło widzisz więcej, szerzej, w większej liczbie kontekstów, celnie niczym rzuty Prewitta, aczkolwiek trudno to widzieć w takiej perspektywie osobie „z zewnątrz”.

Z perspektywy osoby, która wierzy w Boga, ale nawet nie tylko (podczepmy pod to też osoby poszukujące, które zadają sobie pytania…, aczkolwiek moim zdaniem jako katolika – błądzą w ocenach), ateista (o jakiejkolwiek pasji…) jest takim, mówiąc po naszemu… lemingiem.
Wiecie, że jestem kibicem, że uwielbiam literaturę, muzykę, uprawiam sport, mam, kurde, zwierzaki i rodzinę… Masę przyziemnych spraw. Zarabiam pieniądze, chodzę codziennie do pracy. Ale bez Boga to wszystko nie ma większego sensu, spójrzcie w kosmos – nie zastanawia Was skąd się wzięliśmy, zaspokaja Was piwo i mecz? Na pewnym etapie, gdy poznałeś Boga – rozumiem, ale żeby nie chcieć Go wcale poznać skoro mamy tak wielkie szanse żyjąc w katolickiej Polsce? Żeby nie myśleć o pewnych zachowaniach i problemach, z którymi się zmagasz, w szerszym, duchowym kontekście? Wybacz, trochę to… głupie, a co najmniej ignoranckie. Może po prostu wygodnie jest nie widzieć nic poza swoją pasją…?
Dlaczego z perspektywy osoby wierzącej jesteś, wybacz, lemingiem? Zajmujesz się głupotami, albo zbyt przejmujesz się sprawami doczesnymi, kiedy życie tak naprawdę wykracza poza własną michę! Nie patrzmy tylko pod nogi, jak świnie. Bo co to za różnica, czy jesteś pasjonatem latte na hipsterskim placu, czy piłki nożnej, czy może maszyną, która tylko trenuje swoje ciało? Wszystko to jest super, nawet latte, ale gdy nie patrzysz przy tym w niebo – jesteś skupionym na chwili teraźniejszej materialistą. Będziesz takim trochę lemingiem, bo nie patrzysz na codzienność przez pryzmat wieczności, a więc zawsze czegoś Ci w tym codziennym widzeniu będzie brakowało.
I tak spytasz o Boga, gdy będziesz stary… Teraz jeszcze nakręcają Cię plany, bieżące sprawy, ale na starość mamy szansę… stać się ponownie jak dziecko. Nie musimy już planować, możemy się wyciszyć. Albo jak dziecko oddasz się Bogu, albo do końca życia będziesz zagryzał zęby, żeby tylko udowodnić sobie i pozostającym przy życiu, że nie zwrócisz się do stwórcy, którego nieistnienia przecież nie jesteś w stanie udowodnić (to kwestia wiary, jak u mnie…). Myślisz, że będzie Ci obojętne, że zaraz zamkniesz oczy na zawsze? A może jednak „coś w tym jest”, może te objawienia, uzdrowienia i cuda nie wzięły się znikąd?
Też kibicuję. Tak, to dla mnie ważne! I nie przeszkadza mi być przy tym osobą wierzącą. Sam jednak sport bez świadomości życia wiecznego, wybaczcie, nie byłby w stanie mnie nasycić…
A tymczasem… Miłej lektury „DL”24! Znajdziecie tam teksty o wszystkim i o niczym… Nie tylko o Bogu…
ŁG
PS: Basket. Legia już pykła Start, w Lublinie, które to spotkanie inaugurujące obecny sezon PLK miałem okazję oglądać na żywo. Tym bardziej u siebie ich dojedziemy w sobotę i Play Offy, pierwsza ósemka, jak najbardziej realna! Ważne, że jest postęp względem poprzedniego sezonu…
Piłkarze CWKS na zgrupowaniu. Z czym większym ćwiczysz amatorem, tym większe prawdopodobieństwo kontuzji. Wiedzą to nie tylko ci, którzy robią zadaniówki na treningach sportów walki, ale także piłkarze. Powód jest dość prosty – czym gorsza technika zawodnika, tym bardziej nadrabia się innymi cechami, np. siłą, ratuje się faulem. Tak było też na pierwszym sparingu Legii w Portugalii. Odradzające się po upadku, grające na czwartym szczeblu rozgrywek Olimpico Montijo z irytacją przyjmowało piękne gole strzelane im przez warszawską Legię. Trochę pokopali naszych, to jest zawsze ryzyko grania z zespołem z niskiej klasy rozgrywkowej… Mistrz Polski też nie ustrzegł się technicznego błędu, dlatego skończyło się na 4:1…
Inauguracja ligi już 10 lutego…