29.03.19 Szcheiss St. Pauli 0-0 MSV Duisburg (2.Bundesliga). Część 3.
Pozwólcie, że nie będę pisał oczywistych rzeczy, że jestem przeciwko pedalstwu i innym ideom z St. Pauli („najlepszy” jest np. sprzeciw wobec seksizmu przy wspieraniu prostytucji, to jednak „godność kobiety”, czy traktowanie jej jak worek na spermę za 30 „komercyjnych euro”?), a skupię się na w miarę obiektywnym przekazaniu klimatu jaki zastałem. Na St. Pauli wszystko jest wykręcone, od biletu z jakąś ręką pokazującą „rogi”, po antyfaszystowskie graffiti, czy też typowo kibolski-lewacki klub-pub znajdujący się pod samą trybuną prostą. Przed meczem puszcza się ze stadionowych głośników hymn drużyny przeciwnej (coś jakby …tak długo nasza Wisła zwyciężać będzie wciąż! puszczono na Łazienkowskiej…), a w przerwie meczu znany lewacki hit Los Fastidios… „Antifa Hooligans”, który podśpiewuje cały stadion! Dziecko idące z mamą ma tęczową flagę, a inny dzieciak cały mecz macha flagą na kiju „St. Pauli Gegen Rechts” z pięścią uderzającą w swastykę (kultowy wzór, w całym Hamburgu sporo jest takich vlepek). W regulaminie stadionu napisane jest, że nie można nikogo znieważać z powodu rasy, orientacji, religii i tak dalej. Symbole antify rzucają się w oczy dosłownie wszędzie, podobnie Che Guevara i tęcza, która jest nawet jedną z flag powiewających na maszcie nad stadionem (nie ma tam oczywiście flagi Niemiec…). Na szczęście byłem na sektorze gości, ale znane są zdjęcia całujących się pedałów na sektorach St.Pauli, więc… wiadomo, obrzydlistwo.
Chodziłem sobie pod stadionem i z bliska patrzałem na to wszystko, wśród zwykłych lewackich wynalazków widać konkretniejsze osoby, siedzę w tym, więc od razu rozróżniam kto raczej lubi się tylko napić w tolerancyjnym towarzystwie i trochę pokrzyczeć, a kto najprawdopodobniej czynnie protestuje na brutalnych demonstracjach czarnego bloku (inna stylówka i inny wyraz lewackiego ryja, kto jest nacjonalistą i kiedykolwiek działał ten wie o czym piszę…). Tak czy siak – szaliki ze skreślonym celtykiem sprzedawane są tu nawet w oficjalnym sklepie klubowym (również na stadionie), a działacze i właściwie wszyscy podzielają idee dzielnicy i kibiców St. Pauli. Tak – to prawdziwy klub skrajnie lewicowy, od podziemia po szczyty władz! Udaje im się zachować taki klimat i tożsamość na poziomie 2.Bundesligi, a czasem nawet Bundesligi, co jest prawdziwym ewenementem! Same idee są dla mnie obrzydliwe, ale wpływ ultras na klub (na wszystko w nim!) jest imponujący i chyba jedyny w swoim rodzaju (również to mnie tu turystycznie zaprowadziło)! Oni mają po prostu swoją dzielnicę, swój stadion, swój klimat… Wiadomo, psy i tak tu węszą, ale jak na czasy, w których żyjemy, ludzie z ulicy całkiem sporo mają do powiedzenia…
St. Pauli walczy z komercją i faktycznie pod stadionem jest czarno-biało oraz brązowo, żadnych „Pepsi” i innych gówien, rządzi lokalny browar i produkty (można? Można!)! Na stadionie Millerntor są miejsca stojące, w tym na trybunie prostej z najlepszą widocznością! Na sektorze gości, na którym byłem (za jedną z bramek, na przeciwko młyna gospodarzy) również dół był stojący, a góra dla gości-pikników siedząca (jest różnica w cenie)! Pozazdrościć, bo trybuny stojące mają swój klimat, tym bardziej, gdy stare barierki obklejone są vlepkami i przypominają miejsce dla ludzi z ulicy, a nie multipleks.
Sektory gości zapełniają się niebiesko-białymi fanami MSV, ale większość to pikole. Obserwuję jak ultrasi MSV wchodzą razem przez kołowrotki, w kilkudziesięcioosobowej grupie, pewnie przyjechali jednym autokarem, bo kilka stoi pod trybuną gości. Symboliczne przeszukanie. Staję sobie tuż obok ultrasów. Wieszają dużo małych, słabych flag. Jakościowo grupa typowo zachodnio-ultrasowa. We wstępie do relacji przywoływałem cytat z polskiego profilu St. Pauli i to chyba byli właśnie ci tolerancyjni ultrasi MSV, bo do młynka wchodzi sobie dziewczyna w bluzie antify. Ostatecznie zbiera się ich maksymalnie 150 dopingujących, otoczonych piknikami (łącznie nawet czterocyfrowa liczba, standard w Niemczech). Innych kumatych mord na trybunie gości nie widziałem, a wypełnili ją w komplecie. MSV prowadzi doping za pomocą bębnów oraz kilku podkręcających ze szczekaczkami, jednak pikniki zgodnie miały ich w dupie. W Polsce nie obyłoby się, przynajmniej w niektórych miejscach, bez rozmów wychowawczych, a tu pozostało „capo” tylko kręcenie głowami. Momentów mieli tylko kilka, ale i tak było to słabe. To był mój trzeci mecz w dużym mieście naszych zachodnich sąsiadów. Póki co najlepsze pod względem ogólnym było Drezno, ale i tak czegoś tam brakowało… Może politycznej niepoprawności, może pirotechniki i czegoś prawdziwie zakazanego przez System… Bo nie powiecie mi, że antyfaszyzm jest dziś w Niemczech antysystemowy… Goście pokazują jakiś duży transparent na płocie i machają kilkoma flagami na kijach, trzymają też transparenty na dwóch kijach.
Widzów jak wspomniałem komplet, prawie 30 tysięcy. Młyn St. Pauli to teoretycznie kilkaset osób stojących na dolnej trybunie za bramką, ale przez większość meczu widać (bo niezbyt słychać…) jak śpiewa może 3/4 skupionych bardziej na środku trybuny. Gospodarze machają flagami na kijach i kilka razy pokazują jakieś transparenty z długimi hasłami, na kilku rozpoznaję hasła antyfaszystowskie, a jakże… W pierwszej połowie St. Pauli pokazuje sektorówkę „Ultras” oraz transparent na płocie „Pyrotechnik ist fortuns ein rotes tuch” (nie mogę tego rozkminić…). Pirotechniki po obu stronach zero…
Na boisku mecz był paskudny i skończył się nudnym 0:0. Jak widzicie pod względem piłkarskim oraz ultras spotkanie nie zachwyciło, ale było coś, co mi się na sektorze gości spodobało. To życie meczem i podkręcanie piłkarzy. Za każdym razem, gdy Duisburg był przy linii końcowej obok sektora gości, czy to po akcji, czy przy rzucie rożnym, ultrasi, a nawet pikole wskakiwali na ogrodzenie i gestami rąk oraz krzykami przypominającymi furię zachęcali piłkarzy do walki na całego i podkręcenia tempa. Główny prowadzący doping odwracał się co jakiś czas, by patrzeć na grę, a ktoś inny dekoncentrował piłkarzy gospodarzy, kiedy to oni z kolei wykonywali rzut rożny tuż obok ultrasów MSV. Nie widziałem tego dnia ani jednego incydentu, zero przemocy, która pojawiłaby się pewnie w momencie, gdybyś zdradził się z nacjonalistycznymi poglądami. Tu byłbym zdziwiony, gdybyś się swobodnie przebujał, nie sądzę… Na sektorze MSV, na miejscach siedzących (drugie piętro) wypatruję kolesia w bluzie St. Pauli. I wszystko w temacie. Szwaby są pod pewnymi względami przestrzelone wzdłuż i wszerz.
Wychodzę w 89 minucie meczu, by przed tłumem zdążyć do sklepów FCSP. W oficjalnym niczego się nie spodziewałem, a celem było wbicie do dziupli kumatych fanów St. Pauli. W Niemczech fajne jest to, że szanuje się moją branżę – fanziny i magazyny, kiedy u nas duża część twierdzi, że to do niczego niepotrzebne (bo mają być może wąskie horyzonty… tak bywa, gdy się nie lubi czytać). Gdy wymieniałem w kantorze złotówki na euro ziny były moim głównym celem i nie zawiodłem się! Kupiłem kolorowy magazyn ultras „45”, ziny St. Pauli „Hasch. Ultra Sankt Pauli”, „Kiezkieker”, książkę po polsku (!) „Więcej niż piłka nożna? St. Pauli jest tą możliwością”, magazin „Ubersteiger”, nie wspominając o gazecie klubowej „Viva St. Pauli” (na mieście kupiłem też magazyn klubowy lokalnego rywala: „HSV Live”). To wszystko za grosze i typowo do prywatnej kolekcji, którą mam już całkiem, całkiem! Vlepek nie kupowałem, bo i po co, tym bardziej ciuchów i innych pamiątek. Miałem wrażenie, że połowa zawiera antyfaszystowskie motywy, albo coś lewackiego typu „żadnych bogów, żadnych panów”. W oficjalnym sklepie także! Taki to właśnie klub…
Tak więc dzielnicę St. Pauli i Hamburg żegnałem z mieszanką zadowolenia i smutku. Na plus Against Modern Football w postaci braku komercji na stadionie silnej drugiej ligi w 2019 roku, w postaci fanzinów i ogólnego klimatu ulicy, na minus oczywiście sytuacja polityczna u fanów St. Pauli i w samych Niemczech (w tym na ulicy), która moim zdaniem wychowuje paskudne pokolenia, w innym sensie niż (delikatnie mówiąc) paskuda III Rzeszy, ale jednak to znowu ostre przegięcie… Tak chyba ten naród brzydkich ludzi po prostu ma…
Inny materiał o St.Pauli z e-„DL”: http://drogalegionisty.pl/?p=525
Cieszę się, że jestem Polakiem, nacjonalistą i Legionistą. GNLS! DTSP!
ŁG



