12.10.19 „O wszystkim i o niczym”.
Coraz trudniej dogadać się zamawiając żarcie na dowóz. Sami obcokrajowcy siedzą tam za te grosze. Co obiad to dowozi ktoś inny, zmieniają się z tygodnia na tydzień, nie potrafią wymówić nazw ulic. Gniję w chacie, czekam na szamę. Właśnie skończyłem papierowego zina. Psy gryzą obcas żony. Zorganizowana grupa PSIEstępcza, jeden go przytargał do wyra, drugi opracowuje. Jej nie ma w domu. Nie reaguję. Miałem wstać, ale to bez sensu. Psy mają zajęcie, żona też będzie miała zajęcie po zdewastowaniu jej jednej z wielu par butów – będzie mogła do wieczornego kieliszka wina poszukać nowych gdzieś w sieci, a mecz beztrosko będzie leciał sobie na plazmie (Polska-Macedonia, jutro wieczorem). Pretekst, by szukać nowego towaru gotowy. Gryźcie pieski, gryźcie, gospodarka, nałóg i małżeństwo muszą jakoś się kręcić. A propos. Zaraz wyjdę z domu i postawię kilka złotych na Joannę Jędrzejczyk, która – już z balastem sztucznych amerykańskich cycków – będzie się waliła po twarzy z inną nienormalną babą. Pobudka w nocy, UFC, chrapiące pso-świnie, eliminacje na Euro… Na dworze mało ludzi, może rząd zainwestuje kiedyś w jakieś „piksele”, które zastąpią prawdziwych Polaków na podwórkach?
DYGRESJA…
Niektórzy spędzają czas w galeriach handlowych, chodząc od sklepu do sklepu, były też głośne „galerianki”, heh (nigdy nie spotkałem, bo jestem dresiarzem i po mnie raczej nie spodziewają się, że coś mógłbym im kupić, raczej ukraść).
Ja tylko empik, a potem ławka – wciskam lekturę gdzie się da i tak oto wygląda moja „rodzinna przechadzka po współczesnej świątyni”, zrobię Wam współczesne zdjęcie współczesnym smartfonem.

Obok mnie przechadzają się współczesne dzieciaki, które odkopały modę sprzed kilkudziesięciu lat, koszulki „Levisa”, godzinami szukają dżinsów, które wyglądają (chociaż oni o tym pewnie nie wiedzą) na lata 70te, czy 80te, nie wiem, ale wiem, że są zbyt krótkie… Potem będą sobie zazdrościć w szkołach, wyzywać się od szmat przez te zakupy… wiem, bo dużo gadam z dzieciakami – z racji fachu oczywiście. Po co to komu…
Jesienna depresja? Jaka depresja, uwielbiam jesienne obserwacje, dom, pomieszczenia… Liście.
SPORT, KIBICE / INNE ZNACZENIE „HISTORYCZNEGO MECZU”…
W tygodniku „Sieci”, w numerze poprzedzającym jutrzejsze wybory, przeczytałem, że planowany jest, w ramach polskiej ligi hokeja, szczególny mecz Stoczniowca z GKSem Tychy. Szczególny, bo drużyny zagrają w historycznych strojach, upamiętnią czasy wojny. Fajnie. Przypomniał mi się jednak dawny ruch kibicowski. Kiedyś mecz Stoczniowiec – Tychy wyglądał tak, dlatego był szczególny:

Zresztą kibice GKS chuliganili na hokeju nie tylko na wspomnianym meczu:
A Legii w polskim hokeju nadal nie ma… Pamiętamy! Pamiętamy te mecze, gdy Torwar II pękał w szwach, ja pamiętam także zajawkowe wypady we dwie osoby do Gdańska, Opola, czy Sosnowca na mecze hokeistów… Wspaniała dyscyplina bez cipek na polu gry!
WIARA / „ZA KIM JESTEŚ”?
Czytelnik podesłał cytat z owej książki: https://tezeusz.pl/korwin-milewski-hipolit-siedemdziesiat-lat-wspomnien-552729 :
Do końca mojej paryskiej edukacji szczera wiara religijna była podstawą mojego życia wewnętrznego, ale widok wszystkich podłości i brudnego trybu życia, jakich się dopuszczało wówczas w moim kraju nasze katolickie duchowieństwo, prawie zupełnie pozbawione przez wygnanie swoich szlachetniejszych elementów, bardzo szybko je wykorzenił: w tak młodym wieku jeszcze się nie odróżnia religii od duchowieństwa. Została bolesna moralna próżnia, która właśnie nauka prawa mi wypełniła na resztę życia. Powróciłem na łono Kościoła daleko później, podczas wojny wszechświatowej, dzięki ciągłemu obcowaniu z tak sprawiedliwymi, jakimi byli śp. Etienne Lamy i Władysław Zamoyski, a także nabrałem przekonania, że ludzkość się stanowczo podzieliła na dwa przeciwstawne wojska: obrońców zasady obowiązku i jej niszczycieli. Trzeba stać w szeregach jednych lub drugich, nosić mundur i słuchać oficerów, choćby niedoskonałych (str. 59).
Przypomina Wam to coś, lub kogoś?
Katolicyzm to kwestia wyboru, aktu woli, a potem walczenia w szeregach armii Jezusa Chrystusa. Mimo upadłych duchownych, mimo mnie upadłego… Często zależna od wieku, położenia, aktualnego punktu widzenia…
Prócz tego, co napisałem we wstępie, oczywiście znajdę czas dla Boga.
MUZYKA / PEZECIK…, BYLE NIE O POLITYCE…
Nie będę tego osobno recenzował, nie czuję potrzeby, a zatem tutaj kilka słów. Kupiłem normalną wersję płyty Pezeta w sklepie. Standard, ok. 40 zł i 15 kawałków w tym skity. W środku kilka kiepskich vlepek i książeczka – również średniej jakości, kilka zdjęć, danych. Całość w różu. Ogólnie nie czuję tej okładki. Czułem za to jak mną buja przy klipie do „Intro”, który skojarzył mi się z Noonem i generalnie wkręcił się bardzo dobrze.
Numer jeden z „Muzyki współczesnej”? „Nauczysz się czekać”, a konkretniej pierwsza zwrotka, dla mnie najlepsza w polskim rapie od lat. Nowy kontekst, na bardzo dobrym bicie. Zapętlam strasznie, typowy nastrój jesienny. Takiego Pezeta lubię, obok „Pezeta Noonowego” i na takiego czekam.
Byłem ciekaw kawałka z Taco Hemingwayem – „2K30”, bo Taco, gdy nie bierze się za światopogląd, generalnie brzmi dobrze. Niestety, razem z Pezetem wzięli się właśnie za przewidywanie politycznej przyszłości Polski. W 2035 może rządzić kato-reżim i ogólnie pełno być… cyber-katolików. Domy skanują drony z logiem biało-czerwonym? Proszę Cię Pezet… weź się za miasto nocą, bo to akurat znasz. Nie zmienia to faktu, że ta „schiza na czasie” brzmi naprawdę nieźle, ale stawia ich dla mnie w równym szeregu z lemingami, z główną linią mainstreamowej, hm, opozycji. Dali sobie wmówić, że cokolwiek o zabarwieniu katolickim, a taka chce być partia rządząca, od razu jest zapowiedzią reżimu. No durnie – i tyle. Na szczęście później Pezet znowu wraca do szamba jakim jest miasto…
A propos. Czytałem też opinie, że po co Płomień 81 (Pezet i Onar) rymują na swoim niedawnym powrocie o Maradonie w Neapolu, skoro u nas jest Kaziu Deyna. Prawda to, że jest, ale tak sobie myślę, typowo po polsku, że chyba lepiej nawinąć czytelną metaforę do legendy Napoli, niż zrobić klip z masą legijnych motywów, kiedy Legionistą się – z tego co wiem – nie do końca jest (no chyba, że się mylę?).
CZY WIESZ, ŻE…
… „Pokot”, tylko tą książkę nowej polskiej noblistki (eh) dałem radę skończyć? I tak pełna była lewacko-liberalnych stereotypów na temat wiary i Polski, ale przynajmniej klimat był znośny… Przez inne dzieła pani Olgi – ulubienicy Lisów, mimo prób (!) nie dałem rady przebrnąć… Nudy!
CYTAT NA KONIEC…
Kibic Zawiszy o latach 90tych w aktualnym numerze „TMK”: (…) To były piękne czasy, wszyscy byliśmy równi, żyliśmy podwórkiem, nikt nie był bogaty, czy majętny, jak ktoś na wyjeździe kupił zupę, to się jadło w czterech z jednej miski. Dziś by cię nagrali i palcem wytykali do końca życia (…).
ŁG
PS: Przywieźli żarcie. Mówiłem przez telefon, że mam stówę i by kierowca miał czym wydać. Nie przekazała…
– Panie ona żyje w swoim świecie. W Ukraińskim świecie, wie pan…
Smacznego!