10.11.19 Od kogo bierzesz hasła o potrzebie rewolucji?

Przed 11 listopada 2019 czuję głównie coraz większą presję tego, że uważa się nas za idiotów i zacofańców, a to wszystko przez coraz częstsze przebywanie z tzw. normalnymi (w swoim mniemaniu) ludźmi (kiedyś zwanymi lemingami, ale kto dziś tak naprawdę nimi jest?), głównie w pracy. Idzie ich rozpoznać po tym, że żaden nie ma oryginalnej duszy i nie żyje po swojemu, a tylko powtarza i to memy z fejsa. Jakby ten brak duszy moich komentatorów szerzej ująć…  Mógłbym nawet powiedzieć, że wiersz nie powinien być wierszem, ale raczej kawałkiem czegoś, co okazuje się dobre. Nie wierzę w technikę, szkoły ani w mamisynków… Jestem zwolennikiem tego, by chwytać za zasłony niczym pijany mnich… i zrywać je, zrywać… Charles Bukowski („O pisaniu”). Tak jak „Joker” z filmu – tańczysz, bo nagle odkryłeś kim jesteś, kim będziesz, coś swojego… Bujasz się niczym Nate Diaz po klatce, lub gdy odpala jointa na otwartym treningu przed UFC 241. Sam wiesz, kim jesteś i co dla Ciebie jest piękne. U tamtych ludzi mi tego brakuje, braku wyczucia, kiedy ktoś ich dyma (PiS też dyma, jasne, nie mówię, że nie, ale jakoś nie mam nieszczęścia na wydymanych akurat przez PiS trafić), kiedy sprawa jest prawdziwa, a kiedy sztuczna i ze świecą szuka się „syna ojca Rydzyka, który przejmie imperium” (moja ostatnia rozmowa i jej „merytoryczna” meta u rozmówcy)…

11 listopada tuż, tuż. Jak zawsze myślę o tym, co było 9 lat temu, co się wtedy mówiło, co się rodziło – umierało oraz co się mówi dzisiaj.

Sam nie poszedłbym dziś za żadną tzw. rewolucją. Za długo w tym jestem, by zaufać komukolwiek. By uwierzyć w wizję jakiegoś kolesia, który nie różni się niczym ode mnie, czyli jest człowiekiem, czyli też ma gdzieś słabość. Kto dzisiaj, z nowych krzykaczy, jest sprawdzony w politycznym, lub tym bardziej wojennym boju? Najbliżej takie doświadczenia mają na Ukrainie… W Polsce tylko nowe gry pozorów, obietnice, koalicje. Sorry, ale w skrócie: po prostu pierdolenie.

Nam pozostają rozmowy, znoszenie ich, krzywienie twarzy z myślą o tym w jaką stronę idzie nowe, mniejszościowe – bo częściowo jeszcze bez praw wyborczych – pokolenie. Czy te głosy na temat zacofania swojego kraju powinienem traktować jako naturalny głos opozycji, która znowu dostała w dupę, czy jako zapowiedź przyszłego pokolenia, gdy już pokolenie słuchaczy Radia Maryja, a nawet Solidarności umrze?

Niby większość Polaków jest pro-prawicowa, ale musi ona jeszcze zagłębić sedno tej prawicowości i skutecznie wychować w tym duchu dzieci, podopiecznych, kogo tylko ma w zasięgu. To jest ta praca oddolna, połączona z poczuciem pokory, że jestem tylko małym puzzlem w całej tej machinie. I prędzej pójdę za taką myślą, pozostając wierny, niż za jakąś rewolucją „na szybko”, rewolucją od niesprawdzonego w kryzysie kolesia, który mi obiecuje złote góry, jakbym szukał kumpli, lub celu w życiu…

Macie pecha panowie. Niczego nie szukam, ale Polskę kocham i nie jest mi obojętna. Tak, to ja mam problem.

Przyjaciół to ja mam na cmentarzu – mówił Boguś Linda, przyjaciele Polski leżą na cmentarzu i nie tylko 1 listopada czujemy od nich ten delikatny przekaz, że WARTO, bo im było warto. Co warto? Warto bronić Jej, gdy trzeba. Czy dzisiaj trzeba? O to toczy się dyskusja, nawet wewnątrz Marszu Niepodległości…

Moi ludzie oddani dla sprawy. Twoi ludzie klękali dla sławy – mogę zanucić za wydającym nową płytę Klarenzem. Przynajmniej dla sprawy o nazwie: nie dam się zrobić w konia… Takich najszybciej nazwę dziś swoimi ludźmi, bo polityka coraz bardziej mi śmierdzi. Więcej kolorów dla faszystów! Więcej kolorów wewnątrz nacjonalizmu, rzecz jasna…

Więcej niż kolesie w studiu TV.

Czarny blok? Czarny blok przynajmniej daje jakiś wybór, wolność, nie daje sztywnych ram jak polityce, którzy będą jutro przemawiać na scenach. Dlatego, nieco z tylnego siedzenia – przyznam, ale jednak czarny blok. Tym razem nie na biało, a na ciemno, jak Inter, zresztą ekipa słusznych poglądów…

Cieszę się, że różaniec jest w haśle głównym Marszu, zresztą już się za niego wzięli publicyści „nowego Kościoła”. Niezły kocioł, niezły, w tym wszystkim oczywiście polityka gospodarcza ginie już na starcie, nie ma jeszcze szans przebicia w Polsce… Lud chce igrzysk, wojny polsko-polskiej, miasta się nią żywią w swoich korporacjach. Prawdziwa polityka ma problem, bo ta grająca na emocjach to rozrywka mas. Dziwisz się, że coraz mniej chce mi się bawić?

Cóż. Prowokować ich gnoi. Chociażby okładką z Jezusem w kominiarce (zanim ocenisz – przeczytaj zina).

Parafrazując ostatnią oprawę Legii, my nawet zła pragnąc, swoim nacjonalizmem uczynimy Ojczyźnie dobro. Oby zapał do oddolnej pracy dla Niej wrócił, tak jak warszawska Legia na fotel lidera Ekstraklasy.

ŁG

PS: „DL”25 ciągle można zamawiać. Ten kto go nie dostał niech cierpliwie czeka, czekam na kuriera z drukarni, po prostu dorabiam ziny, bo się skończyły…