18.11.19 Czas wszystko zabija. Nawet nietykalnych.

Lepiej jak jest lepiej… brzmi jeden z refrenów na ostatniej płycie Sokoła. Fakt, lepiej, ale pod pewnymi względami podobnie. Sięgam pamięcią do początków regularnego pisania. Siedzę w chacie, bez konkretnych perspektyw – tak jak wielu moich czytelników, bez stałej pracy i sensownego źródła dochodów, palce żółte od nikotyny (rzuciłem szlugi dopiero w trakcie pisania „Drogi Legionisty”). Na ulicach w porównaniu z dziś był taki sam syf, ale jakaś taka mniejsza świadomość światopoglądowa młodych ludzi. Boom na różne ruchy miał dopiero nastąpić. Górnolotnych zwrotów typu „duch oporu” używa dzisiaj każda opcja polityczna, zauważcie. Każdy rzekomo jest uciskany i – oczywiście – jest tym prawdziwym głosem i buntem, który jednak mógłby uciskać innych. Wszystkie wyniosłe hasła są od dawna zdegradowane do roli mema, zmieniono ich sens, nowy polityk krzyczący i obiecujący złote góry jest dla mnie kimś w rodzaju tele-sprzedawcy. Nagle, krok po kroczku, od wielkich haseł i marzeń postanowiłem zwrócić się w stronę żywego, normalnego człowieka, czego początkiem była akcja WPW. Byli funkcjonariusze CBŚP i CBA zatrzymani przez ABW. Chodzi o śledztwo ws. afery podkarpackiej, afery w polityce, afery w Kościele…, mam Ci mówić, że w takim właśnie świecie żyjemy, że to zwyczajny news z dzisiejszego popołudnia? Coraz gorzej je znoszę, to świat pod tytułem: nigdy nie wiesz gdzie czai się sztruks.

Wtedy, tkwiąc w duchowo-materialnej biedzie chłonąłem wszystko i teksty pisały się same z siebie. Kilka osób ze środowiska, jak sądzę, musiałoby przyznać, że część tekstów z „DL” swego czasu ich formowało, niektórzy czytają do dziś, niektórzy się zmęczyli, doszli nowi. Czym człowiekowi lepiej i nie musi pożyczać na chleb, czym więcej widział, tym teksty spokojniejsze, bardziej wyważone, nie ma już ton sloganów i tej pozytywnej niekiedy frustracji. Tych wiele tekstów brało się i nadal bierze z duchowego cierpienia, kiedyś też materialnego, ale jestem facetem i wziąłem sprawy w swoje ręce. Co ciekawe jednak, euforia w pisaniu wcale nie bierze się z euforii finansowej, wręcz przeciwnie. Czym mniej masz tym więcej chcesz (tak przynajmniej ja mam, to chyba zdrowe) i dostrzegasz, a co za tym idzie – instynkt przetrwania pracuje na pełnych obrotach. Dobrze jest mieć to coś, co pozwoli ci przetrwać w chwilach największych kryzysów, możesz to przelać na papier, masz też pole do walki. Zawsze jest jakieś pole do walki, ale jest ono płynne jak ścieki w Wiśle.

Euforia i nadzieja na bycie takim jak sobie wyobraziłeś padają jedna po drugiej i nagle znowu jesteś sam na sam ze swoją niepewnością w pułapce zwanej życiem. Cel – nie odpłynąć!

Pracuję z ludźmi. Z efektów pracy ze mną czynią czasem swój sukces, ale sprawa podziału ról bohaterów nie jest tak oczywista. Czas wszystko zabija. Ja mam swoje wizje, oni swoje, nigdy nie będziemy dla siebie w stu procentach tacy jacy chcemy. Egocentryzm. W pracy, czasem nawet w małżeństwie. W klubach, w różnych grupach ludzi działa największy bandyta, no dobrze, czasem też przyjaciel – czas. Słucham rytmu rozmów młodych kobiet w barze. Uczelnia, jedna impreza, druga, selfie, nie chcę z nimi Sylwestra. Szybkie życie wokoło bieżących wydarzeń, ludzie chwile są potrzebni, po upływie czasu mogą przeszkadzać (niekoniecznie z twojej winy). Twój wychowanek staje się twoim największym hejterem. Twój czytelnik stwierdza, że się skończyłeś. Kiedyś mogłeś komuś coś dać, ale ci odjebało, już nie możesz i nawet drogi partnerów-zwycięzców muszą się rozejść. Rozdarte zdjęcie, rzucona w kąt dawna inspiracja. One gasną – nie bądź naiwny. Na ich zgliszczach pozostają sentymenty i iskry, które czasem jeszcze potrafią wzniecić mały płomień, ale wszystko co się pali wkrótce przygasa.

Moje pisanie i jego efekty są sumą tego, że żyję. Wiele razy coś zmieniałem, nawet na przykładzie tych szlug głupich, sprawiałem, że jest lepiej. Cieszę się, że nie uczyniłem ze swojego pisania czegoś na zasadzie klatki, bo czuję, że nie zamknąłem się 12 lat temu z kilkoma sloganami, w których zakorzeniłem do dziś, a rozwinąłem w sobie tych kilka myśli, które kiedyś mnie nurtowały. Część została, część zgasła. To pływa. Nie rozpaczam nad tym, chcę raczej myśleć w kategorii dziedzin i ludzkich istnień, w których miałem okazję zostawić coś swojego. Świat jest w ruchu, a ja i Ty razem z nim – oczywiście istnieje kręgosłup, który o Tobie stanowi i on nie powinien się złamać, dla mnie zawsze najlepszym przykładem będzie, jedynie metaforyczne dla tego felietonu: lepiej odbić we własną mańkę niż robić karierę świadka koronnego. Rozumiecie wagę dopuszczalnej zmiany? Ona niepisana, często subiektywna, ale jednak istnieje.

Żadnym projektem nie wciśniesz światu hamulca raz na zawsze, żadną myślą nie zatrzymasz czasu w sposób bezpośredni, a zatem żadna myśl, którą ty stworzyłeś nie będzie ostateczna, co jest powodem cierpienia wielu twórców. Człowiek jest zbyt mały na tą wagę twórczości, wierzę w Ducha Świętego, nie w człowieka, który zamknie czas w pudełku.  

Silni ludzie, których znam czasem upadają, ich siła rozmywa się wraz z płynącym czasem, kiedy indzie zmienia się w głupi upór. Wielu pyta: gdzie jest siła mojej mamy, która stawiała mnie całe młode życie na nogi, gdzie jest uśmiech mojego kumpla? Gdzie jest nawet, do cholery, moja osobista siła, która trzymała mnie latami z dala od jakiejkolwiek chmurki?

Czułeś się bezpiecznie czytając moje wypociny? To pamiętaj, że razem cały czas będziemy musieli walczyć, bo nie żyjemy w bezpiecznym kokonie, my tylko możemy się zwrócić do dobrego i do złego. Jesteś łapczywy na życie? Ja też. Nie, nie chodzi o to, by nagle wszystko olać, ale by walczyć kiedy trzeba, a kiedy trzeba odpuścić, bo każdemu ciśnienie rozwali w pewnym momencie układ nerwowy. To dla Ciebie banał? Ja potrzebowałem ponad trzydziestu lat życia, by to zrozumieć…

Czas płynie. Robię coś innego, ale cieszę się i cierpię jak zawsze. Momenty, wszędzie! I jak mówi rap-klasyk żyj zawsze tak, abyś nigdy nie został sam. To moje bezpieczeństwo. Bóg, rodzina, czworonożne psy…

I luźno związane z tematem…

Nietykalni – nie próbuj ich zabić…

Nietykalni – i tak zrobią to sami…

Nietykalni – łatwopalni…

(Hades)

Dobrego tygodnia!

ŁG