23.11.19 „Miłość i miłosierdzie” (dok. fab., M. Kondrat, Polska, 2019).

Niedługo (od 1 grudnia 2019) adwent. Bruce Lee, heh, opowiedział kiedyś karatece – Hyamsowi, który chciał się u niego uczyć – historię, którą sam usłyszał od swojego sifu. Pewien profesor przyszedł kiedyś do mistrza zen, żeby dowiedzieć się czegoś o zen. Gdy mistrz udzielał mu wyjaśnień, profesor często przerywał jego uwagi: „Ach tak, my też to mamy…”, i tak dalej. W końcu mistrz zen zamilkł i zaczął częstować profesora herbatą. Nalał filiżankę do pełna, a potem nadal lał herbatę, aż napój sięgnął brzegu. „Wystarczy”, przerwał mu ponownie profesor. „Już więcej się nie zmieści w filiżance!”. „Rzeczywiście”, odpowiedział mistrz zen. „Jeśli najpierw nie opróżnisz swojej filiżanki, jak możesz posmakować mojej herbaty?”. Podobnie jest ze wszystkim – w tym z chrześcijaństwem. Jeśli chcemy tej herbaty, musimy opróżnić swoje wnętrze (w tym z zen jeśli tam jest :-). W nawróceniu często pomaga mi sztuka, chrześcijańska literatura, muzyka i oczywiście film. Wiedziałem, że gdy tylko wyjdzie to DVD wesprę Marka Kondrata w jego misji fabularyzowanych dokumentów o polskich świętych i nie tylko. „Miłość i miłosierdzie” to kolejny porządny film o wielkiej postaci z naszych ziem – siostrze Faustynie Kowalskiej, mistyczce, autorce słynnego „Dzienniczka” (czytałem cały – coś pięknego). Film można kupić wraz z aktualnym „Do Rzeczy” za 30 zł, ja kupiłem w księgarni katolickiej za podobną kwotę bez gazety. W książeczce krótkie przedstawienie postaci, wywiad z twórcą, kilka ujęć z filmu. Schludna robota zarówno jeśli chodzi o zawartość jak i opakowanie!

Tak jak w filmie o Maksymilianie Kolbe, Kondrat serwuje nam fabularyzowany dokument. Wypowiadają się księża oraz siostra zakonna.

W roli siostry Faustyny Kamila Kamińska, jest tu też mój ulubiony Janusz Chabior, znany raczej z mniej pobożnych filmów oraz inni ciekawi aktorzy.

O dziwo twórca filmu skupia się głównie na kulcie Bożego Miłosierdzia, śmierć siostry Faustyny na ekranie następuje dość szybko. Osobiście spodziewałem się raczej więcej szczegółów z jej życia, ale czy można opowiedzieć więcej niż sama napisała w swoim „Dzienniczku”…? Zachęcam do lektury.

Ważną postacią jest błogosławiony ksiądz Michał Sopoćko. Ten doktor habilitowany teologii był spowiednikiem późniejszej świętej Faustyny Kowalskiej, którego miał przewidzieć jej sam Pan Jezus oraz założycielem Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego, które to również dzieło zostało zlecone skromnej zakonnicy. Bóg – jak to ma w zwyczaju – swoje tajemnice powierzył prostaczkom, a doktor habilitowany może być błogosławionym, bo się do prostaczka przychylił i mu uwierzył… Nie można być wykształconym, albo bogatym? Można, ale trzeba też być pokornym.

Wspomniany Janusz Chabior wciela się w malarza słynnego obrazu z dopiskiem „Jezu Ufam Tobie”. Wizerunek Chrystusa na nim ukazany porównywany jest z tym na Całunie Turyńskim, oba mają się na siebie nakładać…

Wspierajmy takie produkcje wizytą w kinie, lub kupnem i puszczaniem w obieg oryginalnego DVD. Cieszmy się, że żyjemy w takim kraju, gdzie pod hasłem „Miej w opiece naród cały” maszeruje kilkadziesiąt tysięcy ludzi w tym chłopaki z bloków. Cieszmy się z naszych świętych. Cieszmy się z rorat, które już od grudnia, lampiony rozświetlające świątynie w Ojczyźnie. To wszystko naprawdę jest skarbem!

ŁG