11.12.19 Muniek Staszczyk – „Syn Miasta” (rock, Polska, 2019).
Muniek Staszczyk. Nieco old schoolowy rockman, kibic Legii Warszawa z… Częstochowy (znam wielu kibiców, którzy go słuchają), osoba poszukująca Boga i zafascynowana m.in. Medjugorie. Lider T.Love, z którym stali się zespołem kultowym, a który po 35 latach zawiesił działalność. Od „Kinga”, poprzez „Warszawę” itd. na stałe zapisał się w sercach niejednego pokolenia słuchaczy. W 2019 roku Muniek wydał solową płytę, a ja dostałem ją na Mikołajki. Muniek ma z pewnością ciekawą historię, parę buntowniczych tekstów, które wpisały się na stałe w polską muzykę i do dziś grają je w radiu. Od „Kinga” po Medjugorie to droga na tyle ciekawa, że postanowiłem zakupić także książkę, biografię właśnie o nazwie „King”. Najpierw jednak skupimy się na dziesięciu utworach z płyty „Syn Miasta”, która powstała w ciężkim okresie życia artysty, Muniek dostał wylewu, trafił do szpitala i z tego powodu musiał odwołać trasę promującą CD.
Album promowały dwa klipy: „Ołów” z filmu „Jak zostałem Gangsterem. Historia prawdziwa” (w kinach od 3 stycznia) oraz „Pola” (prawie 15 milionów wyświetleń). No i właśnie ten „Ołów” wydaje mi się nieco sztucznawy, na szczęście przeznaczenie do filmu nieco go tłumaczy. „Pola” to już typowo Muńkowe rozkminki o naturze człowieka, które mimo kilku tekstów, z którymi się nie zgadzam, a które Staszczyk ma na swoim koncie, lubię – jak wielu Polaków z różnych środowisk, którzy go słuchają. Tekst napisał jednak Staszczyk, a muzykę skomponował Dawid Podsiadło, którego coraz więcej w muzyce. Płyta z jesieni 2019 doskonale wpisuje się w jej nostalgiczny nastrój, nie jest to płyta rozrywkowa, a wręcz smutna, pełna metafor o życiu i śmierci.
Mój numer jeden to „Szwy” jeśli chodzi o rytm, a w innych kawałkach mam swoje – jak to w muzyce Staszczyka – ulubione zdania, momenty, refleksje, aczkolwiek muzycznie „Syn Miasta” nie do końca, nie w komplecie trafia w mój gust, tak jak muzyka T.Love. Jedno jest pewne, Muniek ma swój styl i jego projekty będą sprawdzane do końca działalności, podobnie jak np. Kazika Staszewskiego, który zresztą wsparł go w trudnych momentach, podobnie jak lewak z Pidżamy Porno. To, to samo pokolenie starej, dobrej, polskiej muzyki, chociaż mi z Grabażem z oczywistych przyczyn nie jest i nie będzie ideologicznie po drodze…
Album opakowany w karton, na którym widnieje ukochany pies Muńka – mops. Zdjęcia czworonoga zdobią całą okładkę. Dodana jest książeczka z tekstami piosenek. Dorzucono vlepki – także z mopsem. Kto nie ma psa, a sam posiadam obecnie dwa, ten nie zrozumie. W każdym potrafią wzbudzić wielkie uczucia i biada temu kto krzywdzi czworonogi (a słyszałem, że jakiś Azjata chce otworzyć w Polsce knajpę, gdzie się je spożywa…, mam nadzieję, że ktoś zje jego samego). Tym bardziej płyta dumnie będzie zdobić moją półkę…
Muniek – słoik, który pokochał Warszawę.
ŁG