4.01.20 Uczę się chłodu…
Moja zawodniczka ma tak niskie poczucie wartości z powodu rozbitej rodziny, że patrząc na swoje zdjęcie z medalem za Mistrzostwo Polski (tak, tak, stali czytelnicy pewnie pamiętają początki, a tymczasem mamy już z dzieciakami tego typu sukcesy…) mówi: wyglądam jak gówno. Rozumiecie? Zero pozytywów. Na tym samym zdjęciu stoję też ja. Może i wyglądam jak kretyn, ale doszukuję się tego dopiero po „optymistycznym” wywodzie mojej podopiecznej, a generalnie widzę tam sukces! Widzę tam: jesteśmy jacy jesteśmy, ale mamy, kurde, złoto, w tej swojej niedoskonałości osiągnęliśmy coś fajnego! Niestety moja podopieczna idzie w kierunku upadku, który większość musi zaliczyć żeby się odbić i wiem dobrze, że przyjdzie taki czas, kiedy faktycznie zrobi z siebie, albo ktoś z niej zrobi, gówno i gdy odszuka nasze zdjęcie, nieco inne określenia na ten okres życia przyjdą jej do głowy. „Wyglądam jak gówno”… niesamowite, normalna nastoletnia dziewczyna ze złotem!
No to kilka słów wyjaśnienia. Jej tata, chociażbyś zrobił przed nim striptiz, albo stał przepasany dynamitem, nawet nie mrugnąłby okiem. Definicja obojętności i debilnego, obiektywnego wyrazu twarzy „współczesnego faceta”. Gdy moja zawodniczka miała trzy latka – zostawił ją z – do dziś walczącą o nią – mamą, a sam założył nową rodzinę. Fotografuje się z nową żoną, nowym dzieckiem, szczęśliwa rodzina. Jest tylko jedno „ale” – nie potrafi dobrze udawać, że nie olewa swojej pierwszej córki i jej sukcesów. Jak miała je docenić skoro nie zwróciły jego większej uwagi? Nie ma go na treningach. Sport sportem, ale problemy rodzinne stanowią podstawę kształtowania charakteru dziecka, a nie wszystkie historie kończą się pięknie, jak w „Kickboxerce”…
I co ja mogę zrobić? Czekać. Aż „gówno” zmieni się w „to były piękne dni”, bo że taka refleksja w końcu ją najdzie to jestem akurat pewien – musi wydorośleć. I to mnie trzyma przy tej niełatwej emocjonalnie robocie. A mój trenerski mentor, jeden z nich, uczył mnie: pamiętaj, nie angażuj się emocjonalnie! Mówił – ja też tak robiłem, nie przychodzili mi na zbiórkę na zawody, to po nich jeździłem, waliłem w drzwi, skakali z okna i uciekali, a ja się wkurwiałem. Nie rób tego, to cię zniszczy – spróbuj olać i robić swoją robotę.
Cóż, dopiero uczę się tego chłodu…
ŁG