8.01.20 Czas wchodzenia na… szeroką drogę?

Symbolem walki do końca może być z pewnością parafia katolicka wewnątrz ulicy rozpusty na hamburskiej dzielnicy Sankt Pauli. Modląc się w niej czułem się totalnie osaczony. Lewicowym trybem życia, liberalnym trybem życia, rozpustą i odwróceniem wartości. Osaczony brakiem zrozumienia słowa miłość i tego po co w ogóle jest życie. W pustym kościele przebywało (to chyba dobre słowo) kilka osób, jakaś wycieczka traktująca go jako ciekawostkę obok barów wizytowanych przez gwiazdy rocka, a w sąsiedztwie tańczące w oknach i zachęcające turystów prostytutki każdej płci i orientacji. Ludzie korzystający z uciech, dużo odurzonych i Najświętrzy Sakrament pośrodku tego wszystkiego. Symboliczne! Przyznam, że pokusa musi mieć dla tych katolików inny wymiar, wszak nie każdy mieszka w sąsiedztwie burdelu położonego na burdelu i do tego na przeciwko burdelu. Czułem się tam słaby – a byłem chwilę, ale dałem radę. Co trzeba powiedzieć światu by zawrócił z drogi ku przepaści? Na pewno nie można rozmyć dogmatów wiary, ale odpowiedniego języka z pewnością trzeba szukać i trzeba do tych ludzi wyjść. Z nadzieją patrzę na władze kościelne, a tam… jej kontrowersyjna głowa. Co jednak zostało…? Nowe sekty zakładać?

Jedni sugerują, że Benedykt XVI tuszował pedofilskie afery (np. film fabularny „Dwóch Papieży” Netflixa, a propos: https://www.pch24.pl/pawel-chmielewski-o-filmie-dwoch-papiezy–zgodny-z-modernistyczna-propaganda-gniot,72991,i.html), inni że wręcz odwrotnie (przeczytajcie np. tą notkę: http://autonom.pl/?p=23240, no więc kto tuszował, a kto nie? A może nikt? Wiesz to na 100%?). Oskarżenia oskarżeniami, ale jakie są fakty, czy wiemy to na pewno…? Wyławiamy każdą manipulację, widzimy każdy kontekst? Wątpię…, media mają swoje interesy, a narrację każdy prowadzi jak mu się podoba.

Mimo, że papież Franciszek zadziwiał mnie – w sensie negatywnym – kilka razy, ciągle widzę w nim po prostu następcę tronu Piotrowego, niedoskonałego i – o tak – „z przeszłością”, ale czy sam św. Piotr nie miał „przeszłości”? Proszę Was… Kto był doskonałym człowiekiem?

Jak do mnie jezuita z Argentyny trafił, mimo tych wszystkich „franciszkowych kontrowersji”? Poza wspomnianymi manipulacjami i kontekstami argumentem „co zrobiłby w sytuacji X sam Chrystus”. Jezus, nie politycy, czy aktywiści… Jeśli czytasz Pismo Święte, a także słuchasz słów Franciszka, obserwujesz jego gesty – no może poza ostatnim biciem Azjatki po łapach, heh – dostrzeżesz sens Ewangelii bez „ale”, który papież próbuje głosić, zgodnie z duchem rodzimej, pełnej slumsów i wykluczonych Argentyny. Po prostu: spotkanie z grzesznikiem i zostawienie reszty – w tym poglądów tego grzesznika – Duchowi Świętemu, a także miłowanie innych, nie tylko przyjaciół. Dokładnie jak w parafii na Sankt Pauli. Tylko idź i nie grzesz więcej musi być podstawą misji, tym bardziej w takich miejscach jak centra rozrywkowe liberalnej Europy…

Ciągle uważam, że papież zbyt toleruje osoby zagrażające Kościołowi, zagrażające duchowi i po spotkaniach z nimi, które – jak u Jezusa – są nieuniknione, powinny paść słowa Prawdy, a nie głucha cisza jak gdyby wszyscy mieli „swoją rację” i ten „obiektywizm” byłby największym skarbem świata… Nie jest. Ktoś mówi prawdę, ktoś się myli, lub błądzi – tak można stwierdzić… również po lekturze Pisma Świętego i wszystkich (!) nauk Jezusa, które zdają się gardzić tzw. obiektywizmem, nakazując „tak-tak, nie-nie”. Droga jest wąska – mówi, ale… jakie zachowanie dzisiaj powinien przedstawiać sobą następca Piotra, aby osoby spoza Kościoła chciały wejść chociażby na drogę szeroką, by tam dostrzec jej zwężenie? Nie żeby przekonanie ich za wszelką cenę było zadaniem papieża i Kościoła, ale jest nim z pewnością głoszenie wszystkim Dobrej Nowiny wraz z wymaganiami jakie musimy sobie postawić! Franciszek nie dopowiada, czasem milczy kiedy… nie trzeba i odwrotnie, przynajmniej tak to wygląda z mojej perspektywy. Oby było tak jak powinno być z perspektywy Boga.  

Dziwi mnie natomiast niedostrzeganie jakiegokolwiek sensu w osobie i działaniach Franciszka, wszak pozytywnie w stronę Kościoła zwróciło się tyle nowych osób, tyle nowych środowisk! Docenili gest do szarego człowieka [1] oraz franciszkańską, niekoniecznie jezuicką, skromność. Czy możemy jednoznacznie powiedzieć, że nie ma w tym żadnego Bożego planu? Jesteście pewni, że Bogu chodzi tylko o tych z wąskiej drogi, zamiast o kolejną próbę pozyskania większej liczby dusz? Może kolejna rewolucja w Kościele, po rządach Franciszka, będzie konserwatywna i to właśnie Franciszek będzie jej inspiratorem u następcy? Czym jest kilka lat w obliczu wieczności?

Niezbadane są wyroki Boskie, a żaden z nas nie powinien być pewien, że je zna. Na tym polega mój kierunek (mimo wszystko) na pokorę i zaufanie, chociaż minusy pontyfikatu – tak jak Wy – dostrzegam, czytałem o nich kilka książek i nie były one pozbawione prawdy. Myślę jednak, że kto w Kościele spotkał kogoś więcej niż ludzi – żywego Boga – poczeka nim wyda ostateczny wyrok na Franciszku. W Watykanie jest więcej kontrowersji niż głowa Kościoła…, niestety. A mimo to, czy znasz inny taki szpital…? Co jest nadzieją na dzielnicy rozpusty jeśli nie kościół zrzeszony w tym powszechnym?

Nie słucham Franciszka politycznie, na Polskę, Europę i jej sprawy patrzę od wewnątrz. Nie rozumiem apeli o przyjmowanie imigrantów, czy innych tego typu wywodów dla dziennikarzy, tak chętnie później powielanych i stawianych jako dogmat. Próbuję spojrzeć na ten pontyfikat głębiej i… czekam na kolejnego papieża, którego na szczęście powinienem spokojnie dożyć. Ty także, a więc… pożyjemy, zobaczymy.

Odpaliłem w domu kadzidełko rozdawane w święto Trzech Króli. Mieszkanie okryła woń znana mi z miejsc, w których odzyskuję pokój. Dobrze, że jest ich tak wiele…

ŁG

[1] Aczkolwiek pamiętajmy wszyscy, że główną misją Kościoła nie jest akcja charytatywna i ona sama nie wystarczy, papież to nie ma być Jurek Owsiak 2, to za mało! Ale trzymając się dzielnicy St.Pauli – czy większe szanse dotarcia do tego typu grzeszników ma ktoś kto do nich wychodzi, czy bufon ukryty gdzieś w pałacu?

Czy to dobry klucz myślenia o tym? Nie wiem…