6.10.19 „O wszystkim i o niczym”.

Dlaczego często wywyższam, przynajmniej niektórych, kibiców (obok fotka z PLK, która właśnie ruszyła) wśród innych patriotów, nacjonalistów…? Bo to patrioci, którzy potrafią nieco wyluzować. Nie robią się na idealnych, bo idealnych ludzi nie ma. Spojrzeć na sytuację poprzez czarny humor, oczywistą i jawną prowokację (np. Jihad Legia na meczu z Żydami), czego często brakuje politykom, albo – niech będzie – nie wypada im tego robić… A jak nie wypada to jest nudno i sztywno, nieprawdziwie – sam przyznaj… Sztucznie, gdyż ironia to część natury człowieka. Szarzy ludzie naszego typu, a więc także kibole, mają podobne poglądy do prawicowych, czy nacjonalistycznych polityków, ale politycy przez to, że muszą gadać w oficjalny sposób (by ich było gdziekolwiek słychać…), zdążą nas z czymś po drodze wkurwić i zniechęcić do siebie, bo wiemy dobrze, że na ulicy sprawy nie przedstawiają się tak jak w obietnicach, które muszą składać panowie w garniturach. A jak coś się nie zgadza to ulica to wychwytuje bardzo szybko. Jeśli polityk jest krzykaczem, showmanem, ok. na chwilę zwraca uwagę, ale namiesza, naobiecuje, napajacuje i znika – jak Palikot. Dla kibiców Polska to coś więcej, to część tożsamości, to orzeł, który jakby czuwa nad nami i unosi się nad naszymi osiedlami, jest tuż obok naszych spraw, podobnie jak mural Deyny, który powstanie na warszawskiej Ochocie w 2020 roku… Chodzi w nim o miłość, o tożsamość, o pamięć, a nie o bycie idealnym… Idealny świat nie zaistnieje.

(więcej…)


3.10.19 „Vendegszektor” (magazyn kibicowski, Węgry, czerwiec 2019).

Nie żebym nie próbował zmienić kiepskiej sytuacji z zinami w Polsce – sam wydaję cały czas, a prócz „Drogi Legionisty” robiłem przecież zina „Nienawidzimy Wszystkich”, rozdawanego kilka lat temu przed meczami na Łazienkowskiej 3. Przestałem go robić, bo przestałem być odpowiednią osobą do pisania fanzina wewnątrzklubowego, tak ot – ze zwykłej przyzwoitości odpuściłem. Szkoda jednak, że wśród aktywnych bardziej chłopaków nie ma żadnego chętnego do fanzinowania. Może kiedyś…? Tymczasem kolekcjonuję sobie prasę ze świata. „Vendegszektor” to węgierski, pełnokolorowy magazyn kibicowski, poświęcony krajowej i zagranicznej scenie kibicowskiej. Nazwa magazynu po polsku oznacza „Sektor gości”, jest to coś na zasadzie węgierskiego „TMK”, ale jeszcze dużo pracy przed redakcją nim dogoni polski miesięcznik pod jakimkolwiek względem. Doszedł do mnie czerwcowy numer. Zdobi go ciekawa okładka z wypaloną pirotechniką niesioną w specjalnych rękawicach. Zawsze to jakiś inny okładkowy motyw niż same momenty odpalenia, czy też kibice w innych sytuacjach. Na tyle okładki rocznicowe racowisko grupy kiboli reprezentacji Bratanków (pozazdrościć), w tle panorama miasta. A co w środku…?

(więcej…)


3.10.19 Wspomnienia: wyjazd Widzew – Legia’2010. Bez kalkulacji!

Był październik 2010, cholera, już 9 lat temu! Od tego meczu jakby symbolicznie wiele się zaczęło. Klimatyczny wyjazd bez żadnej drętwej kalkulacji. To na Widzew – Legia’2010 zadebiutowały białe kominiarki, w których potem Legioniści wizytowali także m.in. manifestacje 11 listopada, walcząc z lewakami i policją. Był to wyjazd, po którym uwierzyłem, że nawet lata protestu przeciwko okupantowi z ITI, czy innego podobnego gówna, nie są w stanie wyssać z ludzi tylu lat ultra-historii oraz ich pasji, w której dorastali. Dziki najazd na Łódź był jak powrót do żywiołu, jak powiew świeżego powietrza, chociaż oddychało się głównie milicyjnym gazem, którego niewidoczna chmura wisiała nad stadionem RTSu. To się pamięta! A mecz pamiętacie? Kto to, kurwa, był Machnowskij…, a taki koleś stał w bramce Legii podczas tego spotkania!?

(więcej…)


1.10.19 „O wszystkim i o niczym”.

Ciągle czekamy aż ta Legia zacznie grać, regularnie wygrywać, przestanie zawodzić i gubić punkty. Gramy w lidze przypadku, dlatego czy może dziwić ciągłe wsparcie trybun mimo straty kolejnych oczek? A jaki jest wybór…? Czy tego typu działacze, trener oraz piłkarze-chwilówki, są w stanie zrobić coś pięknego przy Łazienkowskiej? Co da protest prócz pustych trybun? Kiedy wrócić, skoro to tylko polska Ekstraklasa? Przepraszam, piękne może czasem tu jest, ale żeby było trwałe…? Urodziliśmy się w Polsce – mamy szczęście mieć ciekawą scenę uliczną i nieszczęście posiadać nieciekawą scenę piłkarską. Nie ma sukcesów, a i tak psują ruch ultras ustawami i zakazami. Sukcesy piłkarskie mogłyby pomóc naszym wrogom, ale nie musiałyby, bo teraz i tak jest inaczej niż za najlepszych czasów sceny. 51 minuta, Błażej Augustyn (!) i Lechia wygrywa 2-1 przy Łazienkowskiej. Siedzę w knajpie po tej porażce, przed sobą widzę jakiegoś dziwnego typa. Bawi się swoją zaniedbaną grzywą, patrzy po ludziach spode łba, przegląda coś i pisze. Na stole piwo, komiks oraz zeszyt z długopisem. Twórca. Jakiś znany…, czy tak jak ja przepadnie na marginesie marginesu…? W każdym razie biorę gryza sera w panierce i solidaryzuje się po cichu. Może gościu dłubie całe życie, a tylko kilka razy wyszło mu coś, co było jak orzeźwiający deszcz, jak Widzew – Legia z 2010 roku po masie wyjazdów bez większego klimatu chuligańskiego na trybunach (to był piękny mecz…). Lata cierpień, by przez chwilę coś poczuć… W twórczości, w kibicowaniu piłkarzom…

(więcej…)


1.10.19 „GU CKST DU” (fanzin ultras, Hannover 96, Niemcy).

Tego fanzina, podsumowującego starszy sezon fanatyków Hannoveru 96 kupiłem na stanowisku ich ultrasów przed meczem z Arminią Bielefeld we wrześniu tego roku. Zinek kupiony u źródła smakuje podwójnie dobrze, jest najlepszą pamiątką z meczu odwiedzonego ultra-turystycznie. Sam meczyk, miasto i różne refleksje z tego spotkania 2.Bundesligi czekają Was w „DL”25, a że recenzje w jesiennym numerze mam już napchane na maksa, tu podzielę się wrażeniami z kartkowania zina głównej grupy H96…

(więcej…)


1.10.19 Kto Cię obroni Polsko…?

Oficjalnie – PiS to też świnie, i Konfederacja też… Dlaczego oficjalnie? Bo kibice Legii tak zasugerowali na oprawie, proste. Tak jak sugerowali, że wszyscy na Marsz Niepodległości to wszyscy poszli na Marsz Niepodległości, nacjonalizm na trybunach przestał być tabu dla garstki fanatyków. Zobaczcie (moją ostatnią publicystykę na temat partii) jak się szczęśliwie złożyło…, chyba mamy to wszyscy pod skórą, że czujemy, iż czas mydlenia nam oczu tzw. centroprawicą, ale też ugrzecznionym nacjonalizmem, gdzie chłopcy chcą grać na emocjach ludu, który najwidoczniej uważają za głupi, dobiegł definitywnie końca, co nie znaczy, że mamy gdzieś Ojczyznę. Pytanie o Polskę jest otwarte, warto też zadać samemu sobie pytanie – a my, jak byśmy Jej bronili? Wiemy…? Póki nie wiemy zawsze będą wyrastać niczym grzyby jesienią podobne partie i zawsze będą miały zwolenników, a biznes będzie się kręcił… Po boomie na patriotyzm w 2010 roku ludzie powoli dochodzą do wniosku, że owszem – kochamy Polskę, ale dajcie wy nam wszystkim spokój z tą propagandą, dajcie nam też żyć i cieszyć się, a nie tylko dzielić. Kraj jest obecnie pełen pospinanych aktywistów, pełen wodzów jedynej – swojej – słusznej racji. Ulica swoje grzechy ma, ale jest zbyt niezależna, by dać się któremuś nabrać… Był czas nakręcania się, jest czas lądowania. Co będzie jutro? Obserwujmy, a przede wszystkim… czujmy.

ŁG


27.09.19 „O wszystkim i o niczym”.

Mecz piłki nożnej. Nie musisz przez ten czas myśleć o tym, że czeka na ciebie wkurwiający szef, że nie masz kasy na mieszkanie, a kobieta cię zostawiła. Liczy się wspólny ryk, a nie to jakie masz problemy, kiedy jesteś sam. Wystarczająco cię wkurwiają, kiedy… jesteś sam, to co się teraz będziesz w tłumie do tego przyklejał skoro chcesz czym szybciej spieprzyć z tych niebezpiecznych rejonów? Myśli idą w górę i szybują poza stadion, razem z dymem odpalonych rac, razem z piłką wykopaną przez nieudolnego grajka, który mimo sporej kasy też ma swoje problemy (to te, które mają bogaci ludzie, nie wiem do końca jakie…). Te „kurwy” na sędziego, mimo, że się nie pomylił, były tak naprawdę wymierzone w szefa, który rano zdenerwował, w wypłatę, która zbyt niska wpłynęła właśnie na konto, na starzenie się. Nie myślisz o tym, podobnie jak o życiu wiecznym i o niczym innym, myślisz o meczu i jak tu się zabawić, reszta działa podprogowo, jakby wyparta, gdzieś w tle. Ludzie różnie radzą sobie z emocjami, ty zainwestowałeś w stadion i stało się to prawdą, życiem, bo przecież liczby rosną, lata lecą. Tu rośniesz, tu dajesz upust. Nie chcesz dopuścić do powrotu pełnej świadomości (co to w ogóle jest?), przywrócenia ostrego obrazu, ale czasem – no trudno – wylezie jakiś wyrzut i wtedy wiesz…, wiesz o tym doskonale…, ale zaraz będziesz próbował ponownie zająć myśli czymś lepszym (a przecież prawdziwym…, prawdziwym…). Na przykład Polonia Warszawa strzeliła sobie… dwie bramki samobójcze w meczu III ligi z drużyną z Wasilkowa. To naprawdę bardzo śmieszne!

(więcej…)


26.09.19 Takie tam chrumkanie…

Gotuję sobie parówki i wrzucam na brudny od ciasta talerz, nie chciało mi się myć. Buldog obok mnie, nawet o tym nie pomyślał, przecież on liże nawet cudze gówna, gdy jesteśmy na spacerku. Tyle ma zmarszczek, ale zmartwień niewiele, a ja odwrotnie. Są obszary, w których jestem silny, ale w życiu złamałem tyle danych sobie obietnic, że aż ciężko to czasem przed sobą przyznać. Ludzie z zewnątrz mówią: dobrze Łukasz!, klepią po plecach, a ja skupiam się na tych momentach, gdy zawiodłem samego siebie, gdy sam sobie po raz kolejny zaprzeczyłem. Błąd. Przecież każdy to zna, każdy tak ma, nie oraj się Łukasz! Błąd, bo możemy sami zaprowadzić się na skraj rozpaczy tylko dlatego, że nie jesteśmy duchowymi herosami. Spojrzałem z zazdrością na buldoga. Patrzy obojętnie, jak zawsze, kiedy nie ma do mnie interesu związanego z załatwianiem się, lub jedzeniem. Jak dobrze, pomarszczony skurwielu (jak by wyglądał po botoxie, coś w stylu Krzysiu Ibisz?), że nie czytałeś tych wszystkich filozofii i ideologii, przynajmniej po prostu egzystujesz i wiesz czego chcesz. Srać i żreć, a nie pierdolić zbyt dużo (tym bardziej, że obciąłem mu jaja)!

(więcej…)


25.09.19 „45 Grad” (magazyn ultras, Niemcy, nr 40/wrzesień 2019).

Wizyta w Niemczech nie mogła obyć się bez kupienia (w tym przypadku za 3 euro) wszystkiego, co chociaż trochę jest kibolskie i jest magazynem do czytania/kartkowania. W skrócie: na kolekcjonerską półkę i do nakręcania się przed meczami. „45 Grad” (45 stopni nachylenia trybuny…, kiedyś mylnie myślałem, że chodzi o 45 minut trwania połowy meczu), najnowszy, wrześniowy numer przywiozłem z portowego Hamburga. Na okładce wyjazdowe choreo FC Sankt Pauli, kurde, prześladują mnie ci piraci ostatnio. Albo ja ich… – widziałem chyba więcej meczów FCSP na żywo niż większość polskich lewaków, heh, ale już dość. Na tyle okładki redakcja „45” lubi zamieszczać old schoolowe stadiony, a że jest z Lipska to problem „nie old schoolowego” Red Bulla, który piłkarsko radzi sobie niestety bardzo dobrze, a jest sztucznym tworem znienawidzonym przez ultras, zna aż do porzygania… A co w środku?

(więcej…)


25.09.19 „O wszystkim i o niczym”.

Kolejne plakaty wyborcze, kolejna karuzela (piątek, świątek, czy niedziela...) w bani: wybrać mniejsze zło, wcale nie wybrać, olać to i zostać totalnym wariatem, który wprawdzie ma pro-narodowe poglądy, ale gdy widzi polityków to mu się pałka teleskopowa ponownie rozkłada? Nie wiem, mam ziomków, co nie głosują, mam też pożądnego ziomka co startuje w wyborach i poręczył bym za niego, że jest w porządku chłopakiem, który nie sprzeda (zresztą siedział chyba dwa lata i nikogo nie sprzedał, ot pan poseł, który będzie znał życie od środka i na pewno wytrzyma długo siedząc w fotelu parlamentu, miał czas się przyzwyczaić :-). Wie już chłopaczyna, że zasady są luźno interpretowane zarówno w polityce jak i – ups – na tzw. ulicy i w jej subkulturach. Szczerze? Nie wiem, co jeszcze zrobię, zależy jaką nogą wstanę… Denerwują mnie zarówno samobóje prawej strony (a często zastanawiam się, czy ona jeszcze istnieje), jak i niemal wszystko u strony liberalnej. Ciekawszy jest już ponowny niepokój we Francji, gdzie doszło do hucznej manifestacji z udziałem Żółtych Kamizelek. Demonstracja była poświęcona planowanej przez prezydenta Emmanuela Macrona reformie emerytalnej, a zatem żabojady biorą swoje sprawy w swoje ręce… Też nic tym nie zmienią? Ale się wyżyją chociaż… A jak pokazuje ostatnia decyzja prezydenta Lublina, manifestacje potrafią mieć wpływ na rzeczywistość.

(więcej…)


21.09.19 Dolcan Ząbki 0-2 Hutnik Warszawa (IV liga). Film i fotki.

Jestem wychowawcą, m.in. młodzieży – pisałem Wam nie raz. Z tego powodu na pewno patrzę trochę inaczej, nawet na moją kibicowską pasję. Młode pokolenie chłopców to zazwyczaj pizdy – niestety. Siedzenie w domu, hodowanie garba przy grach i mama próbująca na siłę wypchnąć ich na podwórko. Dlatego bardzo mnie cieszy, gdy widzę tylu małolatów, którzy mają pasję i sobotni wieczór spędzają na podwórku, chcąc nieco zaryzykować, poczuć adrenalinę w realu, nie w Conter Strike. Czy to odpalając race na IV lidze, czy to przeskakując bramki metra i śmigając na deskorolce po peronach (akurat minąłem klan dwunastoletnich skaterów, więc mi się dodało dwa do dwóch). Zapraszam na filmik i fotki z meczu Dolcan – Hutnik, na który się wybrałem, a na którym obie prolegijne ekipy pokazały się z bardzo dobrej strony! Typowo kibicowska relacja w „DL”25 (znajdziecie tam dużo więcej moich relacji niż na necie).

(więcej…)


24.09.19 „11Freunde. Spezial. Liebe & Hass” (magazyn, Niemcy, 2019).

Futbol jest jak życie. Nie jest wyłącznie dobry, lub wyłącznie zły. Jest jak natura, jak człowiek po grzechu pierworodnym, jak ewolucja. Specjalny numer magazynu „11Freunde” kręci się wokół dwóch haseł „Miłość” (Liebe) & „Nienawiść” (Hass), a wszystkie te uczucia w kontekście futbolu. Do połowy magazyn dotyczy „Liebe”, a od połowy „Hass” przy czym okładki umieszczone są odwrotnie (łącznie z tekstami, do których nawiązują) – tak, więc każde z haseł może być „tym pierwszym”, czy „tym ważniejszym” (ja jako miniaturkę obok zamieszczam okładkę „nienawiści”). Każda połówka ma po 66 stron dużego formatu, a więc w sumie za 6,90 euro otrzymałem 132 strony w kolorze. 132 strony o futbolu inaczej, o futbolu z pomysłem, o futbolu bez omijania niewygodnych tematów, dat i obrazków. To mi się podoba, nawet jeśli nie jest tworzone przez ultras! Bo przecież piłka to my wszyscy, bo przecież piłka to miłość i nienawiść, tak jak i całe społeczeństwo…

(więcej…)


20.09.19 „O wszystkim i o niczym”.

Wyszedłem z panną z piwnicy baru, takiej z dwoma kanapami i stolikiem po środku, a wraz ze mną kumpel z jej koleżanką. Na zewnątrz, pod parasolkami, siedzieli inni ziomkowie z mniej chętnymi koleżankami z innej bajki, zresztą z jedną chyba wtedy chodziłem, i rzucił jakiś pełen zazdrości (że to nie on miesza w cipce w piwnicy) tekst, który mnie wkurwił. Wyprowadzić z równowagi było łatwo, bo była z nami jeszcze jedna pani – Żubrówka, a dziewczyny mało piły. Kumpel też podpity, więc od słowa do słowa i poszliśmy na solówę do pobliskiego lasku. Daliśmy sobie po ryju, kilka rund, ostatnią chyba wygrał, ale tak nieprzekonująco, naprawdę dałem mu to wygrać, bo zaczęło mnie to nudzić, nie ćwiczyliśmy wtedy zbyt dużo i te ciosy nie były jakieś rewelacyjne, my brudni, a towarzystwo czekało. To mu trochę spuściło powietrze, przybiliśmy piątkę i wróciliśmy do stolików, uwaleni od piasku i trawy, z czerwonymi twarzami. Dziewczyny (nie te, co były z nami w piwnicy, tamte niestety od razu się oddaliły) już w ogóle nie były nami zainteresowane, chyba myślały, że ten mądry da temu głupiemu (kurde, nie mogli się wszyscy sobą zająć tam na górze zamiast rąbania mi dupy?) po pysku, a tu kumple wrócili objęci i uśmiechnięci, zataczając się. Codzienność czasów młodzieńczej alkoholizacji. Fajne, takie niewinne jeszcze bójki, bez zbędnej filozofii. Człowiek wracał wyładowany pod każdym względem, po prostu wymijał starych i szedł spełniony spać…

(więcej…)


20.09.19 „Na co ty te euro wymieniasz…?”, czyli na zajawce…

Część zakupów przywiezionych z Niemiec. Kilku znajomych pytało: a znasz niemiecki? Heh. To nie o to chodzi. Chodzi o skład. Patrzę na ziny jako twórca i jak na formę sztuki, patrzę jak inni to składają, tak jak każdy podpatruje – nawet osoby których nie lubi, ale tworzy podobne rzeczy – raperzy, kibice oprawy, grafficiarze… Kurde, prasa podziemna jest bardzo niedoceniana w Polsce. W Niemczech jest i to chyba ich największy plus w moich oczach…

ŁG


12.09.19 „O wszystkim i o niczym”.

Siedzę przy biurku, piję drugą kawę, próbuję coś napisać. Hrum, hrum – dobiega z fotela stojącego obok. Słowo buldog podobno pojawiło się po raz pierwszy w liście z 1631 roku, w którym to niejaki Prestwick Eaton zamawiał u niejakiego Georga Willinghama dwa buldogi właśnie. Miały one potrafić w sposób doskonały łapać zębami byki. Psy te były używane w popularnej w ówczesnych czasach rozrywce tłumów, szczuciu byków, a następnie walk psów (aż do roku 1858, kiedy to walki te zostały zabronione). Dzisiaj „takie to bestialskie” (te walki, mieszanki zwierzęce…), nie wnikam w Twoje prywatne zdanie na te tematy. W każdym razie później zaczęto miksować te buldogi by uzyskać (a może był to przypadek?) zwierzęta bardziej przyjazne, spokojne, domowe. Hipotezy są różne, np. taka, że buldog francuski to skrzyżowanie buldoga angielskiego z mopsem. Możliwe, ale podejrzewam, że musiała w tym brać udział także jakaś świnia, hruuum dobiega z fotela, a więc mój pies powstał w efekcie jakiejś – przepraszam – zwierzęcej parady równości. Hrum, hrum – poprawia moja prywatna pso-świnia siedząca obok. Na miniaturce buldog ze swoim panem, czyli ze mną, narysowany przez Tommyego na podstawie zdjęcia – motyw użyty na okładkę „DL” 23. Najlepszy kumpel, tylko trochę chrapie. Niedawno moja żona poszła na spacerek i spruł się do niej z balkonu jakiś Marian, że ma wypierdalać z tymi psami. Na kolejny spacerek poszedłem ja i po sprzątnięciu gówna woreczkiem (zawsze to robię, dbajmy o osiedla) zakręciłem nim niczym Dawid procą i wrzuciłem mu to gówno prosto na balkon (dbajmy o osiedla – po raz drugi). Tak, jestem dumny, wszak nie jest to człowiek dobrej woli. Podobnie jak dumny jestem z kolejnej aktualizacji za zero złotych i zero groszy. Przeciw tzw. zdrowemu-kapitalistycznemu-tfu-rozsądkowi!

(więcej…)